środa, 26 września 2018

"Czarny księżyc", Winston Graham - recenzja


„Czarny księżyc”, czyli piąty już tom sagi rodu Poldarków, ukazał się na angielskojęzycznym rynku po raz pierwszy w roku 1973. To aż dwie dekady po pierwotnym wydaniu części czwartej, opatrzonej tytułem „Warleggan”, bowiem oryginalny debiut tejże książki przypadł z kolei na rok 1953. W trakcie lektury „piątki” można zaś lekko wyczuć ową przerwę między powieściami, acz jednocześnie nie zabraknie tu też charakterystycznych dla serii elementów.

To trochę jak taki powrót do bliskiej niegdyś człowiekowi tematyki, która co prawda nie została zapomniana, lecz wymaga swoistego odkurzenia, a tym samym ponownego wsiąknięcia w przerabiany materiał. Winston Graham, ojciec cyklu, bynajmniej nie stracił talentu do operowania słowem pisanym ani nie przystąpił do prac nad „Czarnym księżycem”, zaliczając długotrwały odwyk od literackiego fachu. Wręcz przeciwnie, po prostu w międzyczasie skupił się na odmiennych klimatach. Wypuściwszy cztery książki o Poldarkach, skierował swoje pióro ku kryminałom, o czym zresztą informuje wstępna notka od autora. Po wielu latach naszła go jednak chęć, by kontynuować tę historyczno-obyczajową serię i znów osiąść wśród kornwalijskiej scenerii u kresu XVIII wieku.

Ross i Demelza Poldark mają obecnie ustabilizowaną sytuację życiową, aczkolwiek spokojną codzienność jak zwykle przetykają rozmaite komplikacje. Dotyczy to także innych postaci, które pojawiają się na kartach utworu. Autor nie omieszkuje przy tym nawiązywać do wydarzeń z poprzednich odsłon, przypominając o przeszłości zarówno czytelnikom, jak i po części sobie samemu. Co szczególnie istotne, Graham nie ogranicza się do spotkania ze starymi znajomymi. Niby nic zaskakującego, bo przecież nie wszyscy z dotychczasowej obsady towarzyszą nam od pierwszego tomu. Ale ciężar fabularny zdaje się tym razem przenosić na tzw. „świeżaków”, choć ich losy zostają oczywiście splecione z resztą bohaterów. I to mocno, skoro mowa też o kwestii pokrewieństwa. W tym miejscu wysuwa się na czoło romantyczna relacja, jaka połączy Drake’a Carne, brata Demelzy, oraz Morwennę Chynoweth, krewną Elizabeth Warleggan. Nietrudno swoją drogą zgadnąć, że znajomość owej dwójki podsyci konflikt na linii Poldarkowie – Warlegganowie.

Brytyjski pisarz nie daje się schwytać w pułapkę nadmiernego melodramatyzmu, mimo że snuta przez niego historia sprzyja takowym zabiegom. Zamiast tego, tradycyjnie stawia na spokojne tempo i wyważony język. Kładzie również duży nacisk na epokę, w której została osadzona akcja. Na przykładzie konkretnych bohaterów odnosi się do różnych zjawisk społecznych, m.in. do bezduszności aranżowanych małżeństw. Jeśli chodzi o tego typu śluby, bardziej niż szczere uczucia liczą się tutaj odpowiednie pochodzenie i korzyści na gruncie prestiżu oraz finansów. Taką niestety postawę wykazuje względem Morwenny mąż Elizabeth – George, szukając właściwej partii dla skądinąd skromnej i sympatycznej siedemnastolatki. Pomijam już fakt, że – jako odwieczny rywal Rossa – mężczyzna spróbuje zaszkodzić zakochanemu w dziewczynie Drake’owi. Oprócz tego, sami Warlegganowie posłużą natomiast za swego rodzaju komentarz w sprawie nowobogackich rodzin, dla których klucz do sukcesu tkwi w przedsiębiorczości oraz dyskusyjnych normach etycznych.

Tło historyczne od początku stanowiło ważny aspekt cyklu, ale nieco więcej do powiedzenia miał pod tym kątem tom numer cztery. Niemniej piąta odsłona poczyna sobie jeszcze śmielej na owym polu niż „czwórka”, co akurat nie okazało się stuprocentowo udanym posunięciem. Rewolucyjno-wojenne nastroje, jakie przetaczają się przez Europę, najsilniej teraz uderzają w głównych bohaterów. Ba, Rossowi przyjdzie z tego powodu wybyć w dalszej części książki do Francji, lecz dość rozbudowane fragmenty, które oscylują wokół działań zbrojnych itp., wywarły na mnie najsłabsze wrażenie, a teoretycznie powinny podgrzać emocje. Dlatego sądzę, że można byłoby je troszkę ukrócić na korzyść bardziej wciągającej prozy życia. Co nie zmienia tego, iż sympatycy sagi dostali kolejną porcję wartościowej opowieści.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Czarny księżyc
Tytuł oryginalny: The Black Moon
Cykl: Dziedzictwo rodu Poldarków, część 5
Autor: Winston Graham
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 568

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.