środa, 12 grudnia 2018

"Kiedy odszedłeś", Jojo Moyes - recenzja


Powieść „Zanim się pojawiłeś” nie poskąpiła mi zarówno okazji do refleksji, jak i do ciepłego uśmiechu czy silnego wzruszenia. Nie jestem tu odosobnionym przypadkiem, bowiem mowa o bestsellerze, który podbił serca mnóstwa czytelników. W obliczu takiej skali popularności utworu, obejmującej też powstanie ekranizacji o tym samym tytule, teoretycznie nie powinien więc dziwić fakt, że Jojo Moyes napisała kontynuację. Nie tylko jedną zresztą, a dwie. Niemniej „Zanim się pojawiłeś” stanowi według mnie zamkniętą historię, która nie potrzebowała rozrastać się do większego cyklu. I mimo że drugiej odsłony serii, czyli „Kiedy odszedłeś”, nie można posądzić o brak zalet, to zarazem nadal mam pewne wątpliwości odnoście do narodzin tej pozycji.

Sequel przybliża czytelnikom dalsze losy Lou Clark, osoby doskonale znanej z kart poprzedniej części. Czy coś się zmieniło w życiu tej młodej kobiety z chwilą, kiedy to startuje akcja kolejnej powieści? I tak, i nie. Owszem, przez niektóre wydarzenia jej egzystencja – siłą rzeczy – wygląda w wybranych kwestiach inaczej. Ma też nową robotę, będąc aktualnie zatrudnioną w pubie na londyńskim lotnisku. A i posiada wreszcie własne mieszkanko. Jednocześnie sympatyczną protagonistkę dopadła swoista stagnacja, wraz z wewnętrzną pustką. Nie rozwinęła również skrzydeł tak, jak jej doradzano. Nie planowała jednak popełniać samobójstwa, co podejrzewa rodzina dziewczyny na wieść o wypadku Lou. Tak się wszak akurat składa, iż jeszcze w pierwszym rozdziale główna bohaterka zalicza pechowy upadek z dachu. Szczęście w nieszczęściu, bo choć zostaje mocno poturbowana, to – po okresie rekonwalescencji – dochodzi do siebie i może wrócić do pracy.

Wprawdzie Will nie pojawia się w drugim tomie, ale spotkamy innych starych znajomych. Są także nowe postacie, spośród których kluczowe role odegrają ratownik medyczny o imieniu Sam oraz nastoletnia Lily. Wprowadzenie powyższej dwójki poskutkuje całkiem sporymi zawirowaniami, przy czym o ile obecność miłego i atrakcyjnego mężczyzny mi nie przeszkadzała, tak do sylwetki pannicy nie mogłam się przekonać. Rozumiem, że dziewczę ma swoje problemy, w tym takie wynikające z wieku. Mimo wszystko nie zdołałam polubić kłopotliwej Lily. Nie pomogło nawet to, iż autorka spróbuje przynajmniej częściowo zrehabilitować ową bohaterkę. Od razu zaznaczam, że brytyjska pisarka nie zagalopuje się i nie przygotuje laurki ku chwale młodocianej buntowniczki. Ba, w usta Treeny, siostry panny Clark, włoży słuszną uwagę, że to nie Lou jest matką Lily. Tak, empatia i troska o cudze dobro zasługują na pochwałę, lecz Lou często okazuje nadmierną pobłażliwość względem nastolatki, podczas gdy ta niejednokrotnie wręcz wchodzi jej na głowę.

Nie ukrywam, Jojo Moyes wciąż potrafi snuć opowieść z trafnymi spostrzeżeniami na temat istotnych spraw życiowych. W szczególności poruszona zostaje kwestia radzenia sobie z ciężkimi doświadczeniami, konieczności zamknięcia pewnego etapu i pójścia dalej przez życie, nie rezygnując równocześnie z różnych planów oraz nadziei. Perypetie Lou posłużą też chociażby za przykład na to, iż powinniśmy wykorzystywać możliwości, jakie pojawiają się na naszej drodze. Ponadto, autorka ponownie wtrąca gdzieniegdzie delikatny humor, pokazując, że umie przyrządzać taki słodko-gorzki koktajl. I to bez wywoływania zgrzytów pomiędzy lżejszymi a poważniejszymi treściami. Co wobec tego wzbudziło moje zastrzeżenia pod adresem powieści, pomijając dość irytujący wątek Lily? Po prostu całokształt nie oddziałuje tak mocno jak poprzednia książka z cyklu, będąc słabszą i mniej pochłaniającą w ogólnym rozrachunku pozycją. Doskwiera także brak postaci Willa, którego koncertowo nakreślone relacje z Lou przesądziły o sukcesie debiutanckiej odsłony.

Słowem podsumowania, drugie spotkanie z panną Clark to jak najbardziej przyzwoita powieść obyczajowa, tyle że wyraźnie odstająca od wyśmienitego „Zanim się pojawiłeś”. Być może ciut przychylniej oceniłabym ową lekturę, gdyby autorka przygotowała podobną historię z kompletem nowych bohaterów. Co prawda nie uniknęłabym zupełnie porównań z dotąd poznaną twórczością Jojo Moyes, ale nie patrzyłabym aż tak bardzo przez pryzmat tej jednej, konkretnej książki. Właściwie dopiero pod sam koniec poczułam, iż kontynuacja satysfakcjonująco dopełnia wcześniejsze wydarzenia, zamiast przywoływać pewne skojarzenia z odcinaniem kuponów. Nie jestem jednak zrażona do tego stopnia, by w przyszłości nie sięgnąć po trzeci tom, którego powstanie było nieuniknione, zważywszy na pozostawioną przez „dwójkę” furtkę.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Kiedy odszedłeś
Tytuł oryginalny: After You
Autor: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Między Słowami
Liczba stron: 496

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.