W życiu moli
książkowych często pojawiają się powieści, przy których można niemal zapomnieć
o całym świecie. U mnie było tak ostatnio z „Pierwszą żoną” autorstwa Eriki
Spindler. Wsiąknęłam bowiem do takiego stopnia, że zarwałam nockę i potem w
dzień walczyłam z silnymi oznakami niewyspania. Po części sama się o to
prosiłam, bo jakiś czas temu czytałam „Ślepą zemstę” spod pióra amerykańskiej pisarki,
również dostając kawał wciągającej lektury. Oczywiście nie zamierzam nagle
narzekać, lecz po prostu cieszę się, że nie doznałam rozczarowania.
„Pierwsza
żona” to historia, która łączy w sobie cechy thrillera, kryminału oraz romansu.
Dla Bailey Browne, głównej bohaterki utworu, wszystko zaczyna się zaś od
niespodziewanej eksplozji uczuć, acz do takiego punktu doprowadziło ją
niewątpliwie smutne doświadczenie. Mianowicie protagonistka postanawia ukoić
ból po stracie matki, spędzając pewien czas na Karaibach, gdzie nie tylko
odpoczywa od codziennych trosk, ale i poznaje mężczyznę swoich marzeń – Logana
Abotta. Przystojny, dobrze wychowany, otoczony nutą tajemnicy… No i bogaty,
przy czym uściślić muszę, że panna Browne nie należy do osób lecących na cudzą
kasę. Bądź co bądź, Bailey i Logan zakochują się w sobie, a egzotyczna sceneria
sprzyja romantycznym wakacjom, które to owocują rychłymi oświadczynami. Szybko
też nasze gołąbeczki przyfruwają – już jako małżeństwo – do Luizjany, gdyż tam
znajdują się włości pana młodego, czyli Abbott Farm.
Początkowo
Bailey, będąca teraz panią Abott, czuje się prawie w bajce. Ba, momentami nie
dowierza własnemu szczęściu, zachwycona malowniczą posiadłością, której tereny
obejmują chociażby stadninę koni i las. Nie zraża jej ponadto znany jeszcze
przed ślubem fakt, iż Logan miał kiedyś żonę – niejaką True. Wstępne obawy
spychane są natomiast na karb zwykłego lęku przed zupełnie nowym środowiskiem.
Bohaterka potrafi także przetrawić pewną rezerwę ze strony bliskich ukochanego,
tak na marginesie mocno zaskoczonych jego ponownym ożenkiem. Niemniej wraz z
rozwojem fabuły wypływa więcej informacji na temat przykrych kart z kroniki
rodu, zagadkowego zniknięcia True Abott oraz kilku innych, zaginionych w
okolicy kobiet. Koniec końców, dochodzi więc do zasiania ziarna wątpliwości w
głowie protagonistki, co dla autorki stanowi słuszny pretekst do burzenia
idylli, ustępującej tu rosnącemu murowi nieufności i dystansu na linii
Bailey-Logan.
Erica
Spindler z gracją podsyca ciekawość czytelników, piętrząc rozmaite znaki
zapytania na drodze świeżo upieczonej małżonki. Do tego okrasza całą historię
atmosferą rodem z niewielkich społeczności, aczkolwiek na kartach powieści da
się poniekąd wyodrębnić dwie takie grupy. Mówiąc konkretniej, mamy oddzielny
mikroświat Abbott Farm i ogół mieszkańców miasteczka Wholesome, w granicach którego
leży wyżej wymieniona posesja. Stąd wątek zawężonego kręgu podejrzanych doprawiono
szczyptą lokalnych plotek, do jakich to szczególną wagę przykłada Billy Ray
Williams, nadgorliwy komendant policji. A co do potencjalnego winowajcy,
pisarka zgrabnie krąży w tej materii wokół różnych postaci. Z kolei Bailey to
typ sympatycznej heroiny, której człowiek kibicuje w rozwiązaniu napotkanych
problemów. Tak, nie można zaprzeczyć, iż ta romantyczna dusza zbyt pospiesznie pozwoliła
się zaobrączkować. Ale i docenić trzeba, że Bailey ani myśli zgrywać wiecznie
nieświadomego cielęcia, będąc zdeterminowaną, by wreszcie wyjaśnić wszelkie
niewiadome.
Co
istotne, nie uświadczymy tutaj misternych portretów psychologicznych ani
drobiazgowych opisów. Amerykańska literatka preferuje zwięzły styl oraz
generalnie krótkie rozdziały, za sprawą których – zwłaszcza w obliczu lekkiego
języka – nie można się powstrzymać, by nie sięgnąć po następny fragment, a
potem jeszcze jeden itd. Niby to czysta rozrywka bez głębszych treści, lecz co
z tego? Właśnie super, że „Pierwsza żona” bardzo dobrze realizuje swoją
czytelniczą rolę. Jak znalazł dla szukających relaksu z dawką napięcia.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Pierwsza żona
Tytuł oryginalny: The First Wife
Autor: Erica Spindler
Wydawnictwo:
Burda Publishing Polska
Liczba
stron: 496
mam chętkę na ową pozycję zwłaszcza że lubię tego typu książki:)
OdpowiedzUsuńA ja rozejrzę się za innymi powieściami tej autorki, bo na razie mam przeczytane tylko 2 jej książki, a E. Spindler napisała więcej utworów w podobnych klimatach. :)
UsuńZachęcająca recenzja
OdpowiedzUsuńMnie ta książka bardzo wciągnęła, więc zamierzam kontynuować swoją przygodę z twórczością pani Spindler. Mam nadzieję, że inne jej powieści również okażą się bardzo dobrymi przykładami literatury rozrywkowej. :)
Usuń