sobota, 4 maja 2019

"O psie, który wrócił do domu", W. Bruce Cameron - recenzja


Ogromny sukces, jaki odniosła przesympatyczna powieść „Był sobie pies”, niewątpliwie podziałał zachęcająco na autora tego bestsellerowego utworu – W. Bruce’a Camerona. Dlatego nie ma nic zaskakującego w fakcie, iż amerykański pisarz uraczył potem czytelników kolejnymi książkami ze zwierzęcymi bohaterami. A jedną z nich jest właśnie pozycja pt. „O psie, który wrócił do domu” – pełna ciepła historia o uroczej i poczciwej suczce, która wabi się Bella.

Podobnie jak „Był sobie pies”, omawiana dziś książka stawia na pierwszoosobową narrację w wykonaniu czworonożnej istoty – w tym wypadku oczywiście Belli. Fabuła zostaje więc przedstawiona ze specyficznej i prostodusznej perspektywy, zdającej się też posiadać coś z dziecięcej wrażliwości. Ba, sposób, w jaki psinka postrzega otaczającą ją rzeczywistość, pod pewnymi względami pokazywany jest niekiedy nawet poprzez dialogi. Bo choć zwierzaki nie urządzają na kartach tej powieści pogawędek, główna bohaterka słyszy przecież przebywających w pobliżu ludzi, którzy rozmawiają ze sobą lub odzywają się bezpośrednio do narratorki. Stąd kwestie dialogowe służą nie tylko do rozwoju akcji tudzież rozszerzania tła, lecz okazjonalnie również jako dowód na to, że Bella nie rozumie wszystkich rzeczy ze świata człowieka. Czy raczej widzi sporo spraw inaczej i prościej.

Niezbyt skomplikowany tok myślenia bynajmniej nie oznacza, że protagonistka nie stara się przyswajać nowej wiedzy ani nie nabierze żadnego doświadczenia. Wręcz przeciwnie, interakcje z napotkanymi postaciami, włącznie z innymi zwierzętami, pozwolą suczce wysnuwać różne wnioski. Bella uświadomi sobie przykładowo, że są dobrzy i źli ludzie. Dostrzeże ponadto, iż można trafić na niosących pomoc bądź takich, co sami potrzebują wsparcia. Pozytywni bohaterowie zostaną zresztą polubieni przez szczekającą pannę, ale tym najważniejszym jest bezapelacyjnie Lucas Ray, młody mężczyzna o wielkim sercu. Początek owej przyjaźni przypada zaś na szczenięctwo suni, egzystującej wtedy wśród bezpańskich kotów. Próbując zatroszczyć się o los mruczków, Lucas odkrywa na terenie ich kryjówki małą wówczas Bellę, którą postanawia do siebie przygarnąć. Ta z kolei prędko obdarza swojego pana szczerym i trwałym uwielbieniem, jakie bez problemu wyczujemy w trakcie lektury.

Bella wprowadza do życia Lucasa i jego matki Terri, weteranki z Afganistanu, dużo radości, miłości oraz pociechy. Jednak te jasne promyki zostaną także zmącone zmartwieniami, które to pociągną za sobą pewne komplikacje. W konsekwencji dojdzie do bolesnej, acz – dla bezpieczeństwa psiaka – koniecznej rozłąki z domownikami. A jak na zaistniałą sytuację zareaguje włochata bohaterka? Pomimo smutku nie zatraci wiary w swojego ukochanego człowieka, lecz koniec końców, nie zamierza biernie czekać. Tak oto odbędzie tytułową, wielokilometrową podróż do domu, czułym na zapachy nosem węsząc za właściwym tropem. Co ciekawe, perypetie suczki przybiorą odtąd formę swoistej powieści drogi. Przyznam, że na tym wędrowniczym etapie, obejmującym też kilka przystanków, trafiły się słabsze ogniwa. Na szczęście, owe mniej angażujące momenty są rzeczywiście nieliczne, dzięki czemu całokształt daje się zapamiętać w zdecydowanie korzystnym świetle.

Nadmienić jednocześnie trzeba, że pan Cameron nie omieszkuje chociażby zwrócić uwagi na terapeutyczną pomoc psów czy trudną dolę bezpańskich stworzeń. Co więcej, empatia Lucasa, który to dokarmia koty mieszkające w budynku przeznaczonym do rozbiórki, staje się solą w czyimś oku do takiego stopnia, iż nie brakuje również bardziej uniwersalnego przekazu. Mianowicie zasygnalizowane tu zostają negatywne aspekty tzw. układów, w obliczu których człowiek uczciwy, lecz bez grubej kasy, nie ma niestety lekko. Natomiast wątek Axela, bezdomnego weterana wojennego, stanowi przykład smutnego losu samotnych, a do tego totalnie zagubionych ludzi. Niemniej to przede wszystkim rozczulająca opowieść o miłości i dobroci, jakie płyną prosto z psiego serca. Tytuł polecam zatem w szczególności wielbicielom szczekających czworonogów. A i zdeklarowani kociarze znajdą coś dla siebie, zwłaszcza że autor umieścił na drodze Belli jeszcze parę innych wąsatych istot, oprócz tych doglądanych przez Lucasa.
                                       


-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: O psie, który wrócił do domu
Tytuł oryginalny: A Dog’s Way Home
Autor: W. Bruce Cameron
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: ok. 400

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Mnie również bardzo się podoba. :) To plakat z filmu na podstawie tej powieści. Ekranizacji jeszcze nie widziałam, ale będę ją chciała kiedyś obejrzeć.

      Usuń
  2. Ekranizacje oglądałam, ale nie czytałam książki ;)

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.