wtorek, 28 maja 2019

"Podziemny labirynt", James Rollins - recenzja


„Podziemny labirynt” udziela poniekąd czytelnikom odpowiedzi na pytanie, co mogłoby wyjść z podlania twórczości Juliusza Verne’a estetyką rodem z letnich blockbusterów à la Hollywood. Co więcej, James Rollins, autor tej swoistej, współczesnej wariacji na temat francuskiego klasyka i jego słynnej „Podróży do wnętrza Ziemi”, bardzo dobrze wie, jak przyrządzić przyjemną rozrywkę dla fanów przygody.

Centralne miejsce w fabule powieści zajmuje odkrycie, jakiego dokonano pod wulkanem Erebusem na Antarktydzie. Trafiono tam bowiem na rozległą sieć tuneli i jaskiń, a ponadto znaleziono ślady, które dobitnie wskazują, że ten podziemny teren zamieszkiwała niegdyś tajemnicza cywilizacja. Kim dokładnie mogli być członkowie owej pradawnej społeczności? Dlaczego zniknęli? I jakie jeszcze sekrety skrywają obejmujące wiele kilometrów korytarze? Jeśli chodzi o wyjaśnienie powyższych kwestii, eksploracja niezwykłego obszaru, a także przeprowadzenie stosownych badań, spadną oczywiście na barki zespołu fachowców. Pierwszoplanowe role w tej wykwalifikowanej drużynie przydzielono zaś amerykańskiej antropolożce Ashley Carter oraz australijskiemu jaskinioznawcy Benowi Brustowi.

Książce spod pióra Jamesa Rollinsa nie można odmówić dynamicznego, niemal filmowego charakteru, co dotyczy również sprawnego przedstawienia najważniejszych postaci. Po krótkim prologu, który dość zagadkowo, acz jasno zwiastuje nadciągające komplikacje, dowiadujemy się, w jakich okolicznościach Ashley i Ben zostali zwerbowani do ekipy badawczej. Niedługo potem wszyscy lądują na Antarktydzie, gdzie jesteśmy najpierw świadkami wstępnej aklimatyzacji oraz wysnuwania pewnych teorii w oparciu o początkowe oględziny otoczenia. Co zrozumiałe, naukowe spostrzeżenia bohaterów nie ominą nas też wtedy, kiedy wcześniej wymieniona dwójka i kilka innych osób zapuszczą się już w głąb tuneli. Tyle że potem dostajemy do kompletu istną serię problemów, które odcisną swoje piętno nawet na położonej pod lodowcem bazie z resztą pracowników ekspedycji oraz pozostawionym w tym obozie synem pani Carter – jedenastoletnim Jasonem.

Nie zabraknie na kartach utworu należytego napięcia ani niebezpiecznych sytuacji, które to regularnie postawią bohaterów przed koniecznością brania nóg za pas bądź bardziej aktywnej walki o przetrwanie. Autor nie zapomni przy tym podrzucać wzmianek o ciemnych i ciasnych korytarzach, a dla dodatkowego smaczku uczyni jedną z postaci – biolożkę Lindę Furstenburg – osobą cierpiącą na klaustrofobię. Rzecz jasna poznamy także różne tajemnice, jakie drzemią w zakamarkach tytułowego, podziemnego labiryntu. Piję teraz głównie do istniejącego pod wulkanem ekosystemu, lecz wolę nie zdradzać zbyt dużo konkretów, by po prostu nie popsuć nikomu przyjemności z samodzielnego ich zgłębiania. Pozwolę sobie jednak nadmienić, że na późniejszym etapie fabuły pojawi się więcej mistycyzmu. Co istotne, motyw ten zachowuje spójność z konwencją całej historii, która wszak nie wzbrania się przed nasączaniem naukowych odkryć i teorii pierwiastkiem fantastycznym.

Co do sylwetek poszczególnych postaci, te nie są wprawdzie pozbawione stereotypowych rysów, ale nikogo nie można nazwać mdłą personą. Rollins potrafi też zadbać o to, byśmy polubili pozytywną część książkowej obsady. Z kolei w przypadku Ashley i Bena pokusił się jeszcze o przemycenie wątku romantycznego, który sunie generalnie przewidywalnym torem, lecz nie dominuje nad pozostałymi składnikami fabularnymi. I dobrze, bo – jak już sygnalizowałam – to powieść skierowana przede wszystkim do miłośników literatury przygodowej.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Podziemny labirynt
Tytuł oryginalny: Subterranean
Autor: James Rollins
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 464

8 komentarzy:

  1. ja wielbię książki tego autora. Przeczytałam wszystkie chyba:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie kilka jego powieści przeczytałam i żadna z tych dotąd poznanych mnie nie rozczarowała. :)

      Usuń
    2. ja zawsze czytam z zapartym tchem i chcę więcej:D

      Usuń
    3. Podejrzewam, że będę mieć podobne odczucia do Twoich po przeczytaniu kolejnych książek pana Rollinsa.:)

      Usuń
  2. Nie miałam okazji czytać tej książki, ale z miłą chęcią to zmienię. Z chęcią zapisuję sobie na listę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam, ale postaram się znalezc dla niej czas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz powieści przygodowo-sensacyjne, twórczość Jamesa Rollinsa powinna Ci przypaść do gustu. Przeczytałam kilka książek tego autora i jestem bardzo zadowolona. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.