„Złap mnie, jeśli umiesz”, czyli kryminalnych zagadek Kocierzyna ciąg dalszy. Czy tym razem znowu będzie śmiechu kupa, mimo że fabuła raczy wątkiem trupa? U Alka Rogozińskiego jak najbardziej można liczyć na takowe wrażenia, zwłaszcza że to znak rozpoznawczy jego twórczości, stanowiącej, swoją drogą, zacną reprezentację polskiej literatury rozrywkowej.
Książka ta jest piątą odsłoną komediowo-kryminalnej serii „Róża Krull na tropie”, przy czym ów konkretny tom to druga część z akcją osadzoną w małej podlaskiej miejscowości Kocierzyn. A co takiego porabia tam w ogóle ekscentryczna protagonistka, która z powodzeniem trudni się fachem autorki kryminałów? Otóż kobieta spędza na Podlasiu święta Bożego Narodzenia, lecz wkrótce znowu staje oko w oko ze zbrodnią. A to za sprawą przesłodkiej świnki Dolores – pupilki szefowej lokalnego solarium. Pocieszne zwierzątko błąka się bowiem w wigilijny wieczór po okolicy, zaprowadzając Różę, jej przyjaciela Pepe, a także Barbarę, córkę gosposi głównej bohaterki, do pobliskiego Dworku Pod Dębami. Miejsca przyjemnego z zewnątrz dla oka, acz, niestety, owianego złą sławą, bo opatrzonego łatką nawiedzonego.
Niepokojące plotki na temat wyżej wspomnianej rezydencji dodatkowo podsyca zaś odkrycie, jakiego właśnie dokonuje Róża, przekroczywszy progi tego dworu. Wszystko dlatego, że protagonistka i jej ekipa znajdują pod dachem posesji nieboszczyka w osobie kustosza z miejscowego muzeum. Z jednej strony, zgon mężczyzny zdaje się być tragicznym w skutkach wypadkiem. Z drugiej, nad zaistniałą aferą unoszą się takie znaki zapytania, które nie wykluczają czyjejś ingerencji w wyprawieniu nieszczęśnika na tamten świat. A to powoduje, że w Róży odzywa się detektywistyczny zmysł, każąc węszyć wokół zaistniałego incydentu. Co jednak szczególnie istotne, kryminalna intryga, która potrafi zainteresować, zgrabnie łączy teraźniejszość z przeszłością. Mianowicie współczesna zagadka sięga zarazem bardzo dawno minionych zdarzeń, wymagając przy okazji od Róży pogrzebania w dziejach feralnego dworku. Ciekawy, choć nie nazbyt wyeksponowany smaczek, stanowi także wątek miejsca, gdzie być może straszy.
Niemniej na pierwszym miejscu stoi tutaj humor. Rzecz, która – jak już sygnalizowałam – jest nieodłącznym elementem prozy pana Rogozińskiego. To dzięki rozbudowanej warstwie komediowej jego powieści plasują się w gronie takich utworów, po jakie pragnę sięgnąć w pierwszej kolejności, chcąc odetchnąć od wszelkich trosk codziennego życia. Nawet jeśli autor odwołuje się do znanej nam rzeczywistości, co zresztą robi z wdziękiem i dowcipem. W każdym razie, rozwiązywaniu zagadki związanej z tajemnicami dworu oraz zmarłego kustosza towarzyszy obecność przerysowanych indywiduów, wśród których natkniemy się zarówno na starych, jak też nowych znajomych. Prócz komizmu postaciowego, tradycyjnie nie brak takiego w dialogowym i sytuacyjnym wydaniu. Wystarczy wspomnieć np. słowne przepychanki między Różą a Pepe, modlitwy jej gosposi Cecylii pod plakatem omyłkowo branym za wizerunek świętego czy finałową przejażdżkę głównej bohaterki na iście nietypowym „rumaku” (nie zdradzę, jakim – musicie przeczytać o tym sami).
Podsumowując, „Złap mnie, jeśli umiesz” to wart uwagi kąsek dla miłośników kryminalnych komedii i pióra Alka Rogozińskiego, a także sympatyków historii, które pozwalają odbiorcom złożyć czytelniczą wizytę małomiasteczkowej społeczności. Jeżeli zatem zaliczacie się do takich książkomaniaków, nie powinniście żałować czasu poświęconego na lekturę, tym bardziej gdy szukacie akurat czegoś lekkiego w ramach odprężenia.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł: Złap mnie, jeśli umiesz
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: 288
Zabawna okładka :)
OdpowiedzUsuńMasz rację :)
UsuńOkładka faktycznie zabawna - nie czytałem nic jeszcze z Pana Alka. Na uwadze będę mieć :-) . Serdecznie pozdrawiam Julito :-) .
OdpowiedzUsuńMam problem z dodawaniem komentarzy, a chciałem napisać, że jeszcze twórczość Pana Alka przede mną :-) . Pozdrawiam po piątkowym sprzątaniu :-) .
OdpowiedzUsuńZ tymi komentarzami to chyba jakiś większy problem, bo u mnie też to się zdarza i muszę ponownie otwierać dany wpis, by zaskoczyło (najlepiej prawym przyciskiem myszy chyba - na głównej lub przez spis treści/archiwum bloga). Również pozdrawiam :)
UsuńA ja,nadal nie czytałam nic tego Pana... a chcę
OdpowiedzUsuńW końcu uda się pewnie to nadrobić:)
UsuńOkładka przypomina mi film "Baby świnka z klasą";) Nie znam twórczości tego pana, generalnie nie czytałam nigdy komedii kryminalnej, może kiedyś wpadnie w moje ręce, ale na razie nie planuję.
OdpowiedzUsuńFaktycznie jest pewne podobieństwo przez tę świnkę w okładce :)
UsuńHmmm - coś w stylu prozy Pilipiuka?
OdpowiedzUsuńRaczej nie, ale ja nie jestem z twórczością Pilipiuka za pan brat (autor ten jest na mojej liście "do nadrobienia").
Usuń