poniedziałek, 7 sierpnia 2017

"Czarna loteria", Tess Gerritsen - recenzja

Pośród postaci, jakie przewijają się na kartach „Czarnej loterii”, ewidentnie mamy kogoś, kto nie lubi zbytnio służby zdrowia. A przynajmniej paru osób, które działają w tejże branży. Ba, owa antypatia jest na tyle silna, iż nie obędzie się bez kilku trupów. Plus swoistego jelenia, na konto którego przypisana zostanie jedna z ofiar.

Niewdzięczna rola bycia obarczonym za cudze winy przypadnie zaś pani anestezjolog Kate Chesne – jednej z dwóch postaci, jakie grają pierwsze skrzypce w powieści autorstwa Tess Gerritsen. Lekarka bierze pewnego razu udział w nieskomplikowanej operacji, której zostaje poddana znajoma z pracy – pielęgniarka Ellen. Zabieg usunięcia woreczka żółciowego zdaje się początkowo przebiegać bez zarzutu, a przeprowadzający go zespół nie ma powodów do niepokoju. Nie na długo jednak, bo sytuacja szybko przybiera dramatyczny obrót, kończąc się zgonem pacjentki. Śmiertelna w skutkach reakcja operowanej wskazuje na to, że panna Chesne nie dopatrzyła czegoś przy uprzedniej analizie EKG. Słowem, fatalny błąd lekarski.

Z jednej strony, taka pomyłka trochę dziwi, zwłaszcza że podejrzana posiada duże doświadczenie zawodowe. Z drugiej, nie jest to rzecz niemożliwa, a dowody jasno sygnalizują, że kobieta coś sknociła i trzeba się ostro tłumaczyć. Nie wspominając o poniesieniu poważnych konsekwencji. I chociaż czytelnik od razu zwietrzy śmierdzącą sprawę, ów fakt nie przemawia na niekorzyść utworu, gdyż najbardziej liczy się tu proces poszukiwania osoby stojącej za całym galimatiasem. Kate musi z kolei przekonać innych do swojej niewinności, w tym drugiego głównego bohatera – prawnika Davida Ransoma. Wynajęty przez rodziców Ellen mężczyzna nie wątpi wpierw w słuszność oskarżenia, lecz wkrótce przyjdzie mu zmienić zdanie. Ducha wyzionie bowiem następna pielęgniarka, a jej śmierć zostanie powiązana z morderstwem, o którym informuje odbiorców prolog. Pytanie brzmi więc, co (i kto) łączy poszczególne przypadki. Dotyczy to także feralnej operacji.

Tess Gerritsen zaczęła literacką karierę od takich thrillerów i kryminałów, które zawierają silnie zaakcentowany wątek romansowy. Dlaczego o tym teraz piszę? Ano „Czarna loteria” zalicza się właśnie do wczesnego etapu jej twórczości. W trakcie lektury będziemy zatem świadkami uczucia, jakie rozwija się pomiędzy Kate i Davidem. Należy jednocześnie nadmienić, iż amory protagonistów stanowią najsłabszy aspekt powieści. Wprawdzie przy ich pierwszym spotkaniu dochodzi do ostrej wymiany zdań, ale oboje miewają naloty kosmatych myśli, które wrzucono do fabuły z delikatnością walca drogowego. Owszem, ludzi atakują czasami refleksje nieadekwatne do danych okoliczności, i to niekoniecznie akurat o seksie. Niemniej w „Czarnej loterii” coś mi zazgrzytało, acz dalsze rozdziały przynoszą lekką poprawę, lepiej przedstawiając romans bohaterów jako swego rodzaju związek z problemami. Znaczy się, ona żyła dotąd samą pracą, on przez ciężkie doświadczenia ma trudności z okazywaniem uczuć i muszą do siebie dotrzeć.

Na szczęście, kryminalna intryga nie wzbudza według mnie zastrzeżeń. Doceniam też całokształt elementów rodem z thrillerów, a jako pozytywny przykład niech posłuży mocny i nieco enigmatyczny prolog, którego pełne wyjaśnienie uzyskamy śledząc kolejne strony książki. Popełnionej na dzień dobry zbrodni towarzyszy dość późna pora oraz deszcz, co wzmacnia atmosferę niebezpieczeństwa. Dalej również jest w tej materii solidnie – akcja toczy się generalnie żwawym rytmem, a nasze gołąbeczki nie poprzestają na rozkoszach i kłótniach. Jako że policyjne działania nie dają spodziewanych ani natychmiastowych rezultatów, dwójka bohaterów bawi się zarazem w prywatnych detektywów. Do tego amerykańska pisarka zaskoczyła mnie w finale tożsamością mordercy.

Podsumowując, perypetie Kate Chesne i Davida Ransoma to w ogólnym rozrachunku sprawna rzemieślnicza robota, lecz uprzedzam, iż mamy do czynienia z pozycją skierowaną głównie do żeńskiego grona odbiorców. Gwoli ścisłości, najbardziej zadowolone powinny być te czytelniczki, które równocześnie lubią historie o porywach serca. Wtedy prędzej wybaczą niedoskonałości wiadomego wątku w recenzowanym tytule, aczkolwiek pozostałym osobom nie odradzam kontaktów z prozą owej autorki. Wręcz przeciwnie, fanom stuprocentowych thrillerów – zarówno w spodniach, jak i spódnicach – radzę zainteresować się choćby cyklem z Jane Rizzoli i Maurą Isles. Sama zresztą zaliczyłam niedawno wchodzącą w skład owej serii „Dolinę umarłych”, która spodobała mi się znacznie bardziej niż skądinąd przyzwoita, ale wymieszana z romansidełkiem „Czarna loteria”.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Czarna loteria
Tytuł oryginalny: Under the Knife
Autor: Tess Gerritsen
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Liczba stron: 288

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.