sobota, 19 sierpnia 2017

"Niewidzialny", Mari Jungstedt - recenzja

Pomiędzy dwojgiem zakochanych – Perem i Heleną – dochodzi do agresywnej wymiany zdań, po czym nazajutrz ona zostaje znaleziona martwa. Ze względu na zaistniałe okoliczności palec oskarżenia tym śmielej wysuwa się więc ku partnerowi zabitej kobiety. Cała afera okaże się jednak bardziej skomplikowana niżli katastrofalna w skutkach sprzeczka kochanków, a co gorsza, nie zabraknie innych trupów. Kim wobec tego jest tytułowy „Niewidzialny”, który zaczął siać postrach na Gotlandii?

Rozwiązanie powyższej zagadki to przede wszystkim działka lokalnej policji – komisarza Andersa Knutasa oraz jego współpracowników. Omawiania dziś powieść otwiera zresztą cykl autorstwa Mari Jungstedt, na kartach którego prześledzimy wydarzenia z udziałem tegoż inspektora. Pan Knutas jest mężczyzną w średnim wieku, mającym żonę i dwójkę dzieci. „Niewidzialny” pozwoli swoją drogą poznać parę detali na temat osobowości bohatera, ludzi z jego najbliższego otoczenia czy stosunku do wykonywanego zawodu. Co się tyczy tej ostatniej rzeczy, Andersowi na pewno nie brak zaangażowania ani doświadczenia, choć nie mamy do czynienia z typem genialnego detektywa, który onieśmiela pozostałych charyzmą tudzież nieomylnością. Wręcz przeciwnie, to zupełnie zwyczajny człowiek. Wprawdzie rzetelnie traktuje swoją pracę, ale nieobce mu są pomyłki czy błądzenie po omacku.

Tak też przez większość czasu wygląda śledztwo, proponując odbiorcom niespieszne tempo i długie poszukiwanie tropów, które pomogłyby bohaterom definitywnie rozwiać wszelkie wątpliwości. Bo – pomimo pozornej oczywistości przy pierwszym morderstwie – obecność głównego podejrzanego nie oznacza natychmiastowego zamknięcia sprawy z równoczesnym oblewaniem sukcesu. Szczególnie zabójstwo Heleny jest często przytaczanym i analizowanym faktem, co tak na marginesie poskutkowało kilkoma zbędnymi powtórzeniami. Z kolei następne martwe kobiety dorzucają jeszcze więcej znaków zapytania, wzmagając presję, jaka ciąży nad policją. Nie dość, że w niebezpieczeństwie są mieszkańcy Gotlandii, to na dokładkę turyści, skoro start sezonu tuż tuż. A jeśli urlopowicze postanowiliby dmuchać na zimne i zaczęliby hurtowo odwoływać wakacje, łatwo dośpiewać sobie ciąg dalszy, czyli spory uszczerbek na regionalnych dochodach.

Co istotne, stosunkowo spokojny rytm, jaki narzuca czytelnikom szwedzka pisarka, nie odbierał mi chęci do kontynuowania lektury. Dodać także muszę, iż paradoksalnie książkę czyta się szybko. Duża w tym zasługa struktury utworu – autorka nierzadko wtrąca krótkie zdania, a i rozdziały nie są długie. Zatrzymując się przy konstrukcji powieści, warto ponadto zwrócić uwagę na narrację. Ta prowadzona jest w trzeciej osobie, lecz nie poprzestano na punkcie widzenia jednej postaci. Skaczemy po różnych perspektywach, przeważnie obserwując świat oczami Andersa Knutasa i dziennikarza Johana Berga, który zjawia się na Gotlandii w celu zrobienia reportaży o tamtejszych zbrodniach. Zajrzymy też, acz na krócej, do głów innych bohaterów, włącznie z samym mordercą. Nie żebym poczuła jakąś więź z owymi ludźmi, bo niektórzy słusznie denerwowali mnie swoim postępowaniem. Rozumiem jednak takie posunięcie, zwłaszcza że dla przykładu retrospekcyjne wstawki o przeszłości sprawcy dają wgląd w jego motywy. Owszem, na pewnym etapie wstrząsający, ale fabularnie potrzebny.

Tym aspektem tytułu, któremu należą się bezsprzeczne pochwały, jest sprzyjająca zbrodniom aura, kiedy przychodzi co do czego. Mari Jungstedt potrafi nakreślić stosowną atmosferę, gdy nadciąga pora ataku mordercy. Wystarczy wymienić budulce klimatu w ostatnich chwilach życia Heleny – chłodny poranek, mgła, pustki w okolicy i cisza, którą rozdziera skrzek samotnej mewy. A skoro mowa o scenerii, Gotlandia, gdzie rozrywa się większość akcji, ma dla autorki osobisty wymiar. Pisarka darzy tę szwedzką wyspę sentymentem, regularnie spędza tam lato i stamtąd wywodzi się jej małżonek. Dlatego „Niewidzialny” przemyca zarazem trochę ciekawostek, które dotyczą ulokowanego na Bałtyku lądu. Oprócz tego, prywatne doświadczenia literatki przebijają się we fragmentach poruszających takie kwestie, jakie związane są z dziennikarskim fachem. Pani Jungstedt pracowała bowiem jako reporterka radiowo-telewizyjna, zanim na stałe zbratała się z beletrystyką.

Jak już wspomniałam, książkę generalnie dobrze mi się czytało, aczkolwiek nie zaliczę tej pozycji do kryminalnej czołówki. Komisarzowi Knutasowi życzyłabym w następnych tomach posiadania tego nieokreślonego czegoś, co umocniłoby czytelniczą bliskość z ową postacią. Po prostu wolałabym bardziej polubić tzw. „gwiazdę cyklu”, gdyż facet jest mi na razie dość obojętny. Natomiast wątek romansu Johana Berga z zamężną kobietą mógłby w ogóle zostać usunięty, bo wypada słabo i sprawia wrażenie upchniętego ciut na siłę. Przyczepię się jeszcze do chochlika w opisie na okładce polskiego wydania (Per i Helena nie byli małżeństwem!), przy czym taki błąd nie ma akurat żadnego wpływu na odbiór powieści. Bądź co bądź, pod kątem całokształtu jestem na tak. Zamierzam zatem zaznajomić się z kolejnymi częściami serii, choć bez ogromnego ciśnienia.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Niewidzialny
Tytuł oryginalny: Den du inte ser
Autor: Mari Jungstedt
Wydawnictwo: Bellona, Edipresse Polska (kolekcja „Mistrzynie Kryminału Obyczajowego”)
Liczba stron: 352

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.