W powieści pt.
„Teraz ją widzisz” kluczową rolę odgrywa wątek córki głównej bohaterki.
Dziewczyna o imieniu Devon została oficjalnie uznana za zmarłą, aczkolwiek
ciała nigdy nie odnaleziono. I to właśnie ten szczegół daje nadzieję jej matce
– Marcy Taggart, co nie oznacza, że takie podejście wychodzi kobiecie na
zdrowie…
Zrozpaczona
rodzicielka kurczowo trzyma się bowiem myśli, iż ukochana latorośl żyje. Być
może gdzieś z dala od bliskich, by zacząć wszystko od nowa i zerwać
dotychczasowe więzi? Ba, takowe przekonanie przybiera u Marcy wręcz obsesyjną
formę, przez co protagonistka zdaje się niekiedy widzieć Devon. Na dokładkę, tragedia
definitywnie rozdzieliła panią i pana Taggart. Zamiast wspólnie przejść przez
żałobę, Marcy pielęgnowała swoje teorie, a Peter, bo takie imię nosi małżonek, związał
się z kimś innym i zażądał rozwodu. Stąd nici ze świętowania dwudziestej piątej
rocznicy ślubu, którą – według pierwotnego pomysłu mężczyzny – mieli spędzić razem
w Irlandii. Wprawdzie kobieta nie rezygnuje z wycieczki, lecz pozostaje jej
jedynie samotna podróż. Tam zresztą startuje akcja utworu, acz Joy Fielding,
autorka książki, zgrabnie wplata do teraźniejszości sceny retrospekcyjne. Co
więcej, tam też twarz zaginionej po raz kolejny mignie bohaterce przed oczami.
Jak
łatwo zgadnąć, Marcy nie ignoruje znajomo wyglądającego oblicza, odrzucając wyjaśnienie,
że może to po prostu ktoś podobny. Równocześnie ta determinacja, by odszukać
córkę, czyni ją poniekąd bezbronną. Kobieta podejmuje dość dziwne decyzje,
popełnia ewidentne błędy i wykazuje się brakiem ostrożności, czym narobi sobie
paru kłopotów. Nie obędzie się ponadto bez przepraw z irlandzką policją, która
nie dowierza tłumaczeniom nieboraczki. Szczerze powiedziawszy, sama zainteresowana
nie wpływa swym zachowaniem pozytywnie na wyrozumiałość służb prawa. Trzeba
przy tym podkreślić, że kanadyjska pisarka sugestywnie odmalowuje odczucia
targające osobą o nienajlepszej kondycji psychicznej. W trakcie lektury często
nie mogłam odpędzić od siebie wrażenia, że z umysłem protagonistki jest coś nie
tak. Pani Taggart snuje czasem wyimaginowane rozmowy, a w jej głowie kłębi się multum
refleksji. Dużo tu obwiniania się i uporczywego wracania do przeszłości, co należycie
uzasadniają pozostałe elementy fabuły.
Przyznam,
że przedstawiona na kartach powieści historia zdołała mnie zaciekawić. Jednakże
nie patrzę na całość przez różowe okulary, ponieważ zdarzały się nużące
momenty. A były to niektóre wstawki wspominkowe i turystyczne. Jeśli chodzi o
te ostatnie, nie przeszkadza mi obecność takich informacji ogółem, lecz autorka
zwyczajnie starała się aż za mocno, miejscami urządzając niemal natrętną
reklamę Irlandii, skądinąd faktycznie malowniczego kraju. Niemniej słabsze fragmenty
nie mają na szczęście tak silnego oddziaływania, by zniechęcić czytelników,
zwłaszcza w dalszych partiach utworu. Wiadomo, że z Marcy nie jest przecież zbyt
dobrze, ale i tak człowiek zastanawia się, o co dokładnie biega z pozostałymi
wątkami. Czyżby jednocześnie kryła się za tym wszystkim jakaś intryga? I co z
dwoma niczego sobie mężczyznami, którzy krążą w pobliżu bohaterki – turystą Vikiem
oraz barmanem Liamem? Czy zasługują na to, by obdarzyć ich zaufaniem?
W
rozwianiu powyższych wątpliwości pomoże oczywiście sięgnięcie po książkę autorstwa
Joy Fielding. Pomimo drobnych mankamentów, „Teraz ją widzisz” to przyzwoita
powieść psychologiczna z małą domieszką thrillera. Kanadyjska literatka nie omieszkuje
przystroić losów Marcy Taggart nutką tajemnicy, ale głównie skupia się na tym,
by – za pośrednictwem perypetii owej postaci – pokazać rozterki osoby dręczonej
przez wyrzuty sumienia i rozpamiętującej minione wydarzenia. Jeżeli zatem gustujecie
w historiach kładących nacisk na psychikę bohaterów, tytuł ten powinien być
zadowalającym wyborem.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Teraz ją widzisz
Tytuł
oryginalny: Now You See Her
Autor: Joy Fielding
Wydawnictwo:
Świat Książki
Liczba
stron: 288
Nie zawsze książki Joy Fielding mi się podobają, ale ta należy do ciekawszych. Masz rację, że te krajoznawcze wstawki nie wszystkim mogą przypaść do gustu, ale jednocześnie znacznie przybliżają miejsce akcji. Ogólnie to bardzo przyzwoita powieść:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Joy Fielding, na razie mam za sobą dopiero 2 jej powieści. Oprócz "Teraz ją widzisz", przeczytałam jeszcze "Morderstwa nad Shadow Creek", które bardziej mi się spodobały. W planach mam inne książki tej autorki, tyle że nie starcza czasu, by wszystko od razu przeczytać. :(
Usuń"Morderstwa..." również czytałam i oceniłam tak samo jak "Teraz ją widzisz" na 7 gwiazdek. Natomiast sięgnęłam jeszcze po "Złą córkę", którą odłożyłam po ponad 100 stronach jako niedoczytaną. Coś mi w niej akurat nie podeszło :(
UsuńMoje oceny tych dwóch książek to 6 ("Tjw") i 7("MnSC"). Mam w domu jeszcze "Zawsze ktoś patrzy" - kupiłam kiedyś w promocyjnej cenie i póki co czeka na swoją kolej. "Złą córkę" na razie będę omijać, skoro nie polecasz, a do tego najbliższy czas zarezerwowałam już dla innych tytułów.
Usuń