„Cicha noc”
celowo podstawia czytelnikowi pod nos taką postać, którą bardzo ciężko uznać za
pozytywną. Co jednak istotne, przedstawiona tu historia bynajmniej nie skupia
się na czarnym, acz zarazem fascynującym charakterze, lecz na wybitnie
irytującej osobie. R. L. Stine, autor tegoż utworu, podjął się zatem dość
karkołomnego zadania. W przypadku niepowodzenia, takowy zabieg mógłby nie tylko
znacząco osłabić płynące z lektury wrażenia, ale i wręcz odrzucić odbiorcę. Na
szczęście, amerykański pisarz nie wyłożył się na realizacji swojego planu,
dostarczając nam przyzwoitej rozrywki.
„Cicha
noc” („Silent Night”) to tytuł, który wydany został w ramach przeznaczonej dla
młodzieży „Ulicy Strachu” („Fear Street”). Seria ta zadebiutowała na polskim
rynku w latach 90. XX wieku, przy czym warto nadmienić, że do naszego kraju nie
dotarło dużo pozycji z tego okazałego – pod kątem liczby odsłon – cyklu. Co
więcej, w obrębie owej marki mamy jeszcze różne podserie. I to właśnie do
jednego z takich swoistych odłamów, a konkretnie „Fear Street Super Chiller”, zalicza
się „Cicha noc”, tyle że do Polski zawitała pod ogólnym szyldem „Ulica
Strachu”.
Akcja
książki rozgrywa się w amerykańskim miasteczku Shadyside, gdzie akurat trwa przedświąteczny
okres. Jako że lokalny dom towarowy odnotowuje wtedy zwiększony ruch i musi sprostać
bożonarodzeniowym oczekiwaniom klientów, potrzebni są tam dodatkowi pracownicy
sezonowi. Chętnych, by dorobić, nie brakuje, a kilka z takich osób zjawia się
dzięki informacji od córki zamożnego właściciela sklepu – Revy Dalby. Dziewczyny,
której nie można odmówić zarówno urody, jak i – niestety – paskudnego
charakteru. To bowiem ona jest tą kluczową postacią o niebywałej zdolności do
działania człowiekowi na nerwy. Załatwiając więc komuś zatrudnienie, Reva nie
kieruje się czystymi intencjami. Niemniej nadciąga w końcu pora, aby odpłacono
jej pięknym za nadobne.
Autor
już na dzień dobry dąży do tego, żebyśmy praktycznie znienawidzili pannę Dalby.
Z zapałem kreśli obraz tzw. bananowego dziecka, które przekonane jest o swojej
wyższości i sądzi, że dosłownie wszystko mu wolno. Na dokładkę, pusta,
snobistyczna i niesympatyczna Reva często bawi się cudzym kosztem, uważając to
za świetną rozrywkę. Ale jeszcze w prologu dowiadujemy się też, że ktoś
przystępuje do prywatnej zemsty. Recepta na generalnie udaną fabułę polega zaś tutaj
na pokazaniu osobowości protagonistki oraz jej relacji z innymi bohaterami. Tak
oto szybko poznajemy kolejne postacie, którym Reva zasłużenie się naraża. W
efekcie dostajemy ciekawą zgadywankę na temat tego, kto z owego grona postanowił
przejść od mściwych myśli do czynów, a także jak daleko się ostatecznie
posunie.
Choć
„Ulicą Strachu” rządzą nastoletnie horrorki i dreszczowce, w „Cichej nocy” nie
uświadczymy typowej grozy, co zresztą nie podziałało na jej niekorzyść. Ogólnie
rzecz biorąc, tę konkretną propozycję można zaklasyfikować jako kryminalny
thriller w młodzieżowo-świątecznym wydaniu. Co ważne, Stine potrafi podtrzymać
zainteresowanie czytelnika. A jeśli chodzi o niepokojące Revę wydarzenia,
amerykański literat sprawnie łączy takie chwile, jakie okazują się – ku uldze
bohaterki – fałszywymi alarmami, z realnymi powodami do obaw. Oprócz tego, fabułę
urozmaica równoległy wątek, który pozwala nam zerknąć na losy Pam. Nie
śmierdzącej groszem, lecz za to całkiem miłej kuzynki wrednej panny Dalby. Jej
również Reva daje ostro popalić, przez co, swoją drogą, Pam narobi sobie
wkrótce kłopotów, decydując się pomóc kumplom w popełnieniu pewnego wykroczenia.
Co
natomiast wypadło najsłabiej? Ano nie kupiłam zbytnio swego rodzaju wytłumaczenia
złośliwości Revy, według którego na takowe postępowanie wpłynęło traumatyczne
przeżycie sprzed kilku lat. Nadto powierzchownie potraktowano także kwestię ewentualnej
autorefleksji tej bohaterki, aczkolwiek zwięzła formuła „Cichej nocy” nie
sprzyjała tworzeniu złożonych portretów psychologicznych. Jednocześnie fakt, iż
mamy do czynienia z krótką opowieścią, zaprocentował jednak przy żwawym przeprowadzeniu
odbiorców przez kolejne fragmenty historii. W każdym razie, bilans plusów i
minusów daje przewagę zaletom, a co za tym idzie – książka sprawdziła się jako
niewymagająca lektura na umilenie wolnego czasu.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Cicha noc
Tytuł
oryginalny: Silent Night
Cykl:
Ulica Strachu
Autor:
R. L. Stine
Wydawnictwo:
Siedmioróg
Liczba
stron: 136
dla ciekawości bym czytnęła;)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie jest długa, więc sprawdza się jako taka lektura na 1 wieczór. Ja w każdym razie nie żałuję, że natknęłam się na nią w jednej z bibliotek. :)
Usuńhaha ja właśnie też czytam "Cichą Noc" ale zbiór opowiadań kryminalno bożonarodzeniowych :D heh
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa, że zdarzają się różne książki o tych samych tytułach. Swoją drogą, mam nadzieję, że miło spędzasz czas przy Twojej "Cichej Nocy". :)
UsuńPierwszy raz o niej słyszę, chętnie sięgnę, jeśli się na nią natknę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W bibliotekach może być, bo to starsza już książka. Sama właśnie natknęłam się na nią w jednej z bibliotek. Również pozdrawiam. :)
UsuńJak potrafi zainteresować czytelnika to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że książka się spodoba, jeśli będzie kiedyś okazja ją przeczytać. :)
UsuńTafilas tytulem w świąteczny klimat, hehe :D
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na coś ze świąteczną otoczką, a skoro inna książka z tej serii, którą niedawno czytałam ("Zamiana"), mnie wciągnęła, to stwierdziłam, że teraz w grudniu tym bardziej dobrze sięgnąć po "Cichą noc". :)
UsuńDla moich synów pewnie w sam raz...
OdpowiedzUsuńchoć dla nich grozę budzi fakt małej ilości HP czy kończąca się ammo ;)
Te 2 rzeczy czasem też mnie trochę martwią, jeśli włączę strzelankę czy inną grę nastawioną na zręczność i uwzględniającą takie elementy. :)
Usuń