niedziela, 1 grudnia 2019

"Płomienie Imoren", Michał Kuszewski - recenzja


„Tchnienie Kaim”, które otworzyło trylogię o przygodach rudowłosej złodziejki Alyn, zaostrzyło mój apetyt na spotkania z prozą Michała Kuszewskiego. Kontynuacja nie zawodzi zaś pokładanych w tym cyklu nadziei, serwując czytelnikom kreatywne rozwinięcie wcześniej zaprezentowanej wizji. „Płomienie Imoren” skutecznie bowiem przekonują, że poprzednia odsłona owej serii, będąca zarazem powieściopisarskim debiutem autora, nie okazała się wyłącznie pojedynczym przebłyskiem, lecz wprowadzeniem nowego i zacnego gracza na polską scenę literatury fantastycznej.

Dalszy ciąg losów Alyn przybliża nam wydarzenia, do jakich dochodzi po opuszczeniu wyspy Kaim. Główna bohaterka pragnie powrócić ze swoim bratem Torynem do Zakkanu, płynąc na pokładzie „Boskiego Wiatru”, statku znanego już z kart pierwszego tomu. Niestety, rodzeństwu nie jest dane zaznać wtedy chwil wytchnienia. Bynajmniej nie tylko dlatego, że młody mężczyzna mocno niedomaga przez dziwną chorobę, a i samej dziewczynie nie dopisuje zbytnio zdrowie. Wkrótce też oboje w burzliwych okolicznościach żegnają się z łajbą oraz jej załogą, ale to nie koniec problemów, przed jakimi zostanie postawiona Alyn. Ba, liczne utrudnienia wyskoczą właśnie na drodze ku potencjalnemu rozwiązaniu tychże kwestii, które najbardziej trapią naszą protagonistkę (z wyżej wspomnianym choróbskiem włącznie). W trakcie niełatwej, bo obfitującej w pustynne tereny podróży do miejsca zwanego Sercem Imoren.

Autor od początku podkreśla, że nie będzie tu lekko. Poniekąd to pewna odmiana w stosunku do debiutanckiej części, której wstępne sekcje – mimo ryzykownych sytuacji – miały taki łotrzykowski charakter i pokazywały złodziejkę w swoim żywiole. Tymczasem króciutki, acz intensywny i intrygujący prolog z drugiego tomu, rozgrywający się trzy miesiące po feralnym rejsie, przedstawia zmęczoną Alyn w środku niesprecyzowanych jeszcze zawirowań. A zaraz potem akcja cofa się do epizodu z Szaloną Margo, kapitan „Boskiego Wiatru”, oraz jej ekipą, by następnie zderzać dzielnego rudzielca z szeregiem innych, ciężkich przepraw. Nie zrozumcie mnie źle – poprzednia książka także nie oszczędzała gwiazdy cyklu, zwłaszcza na późniejszych etapach fabuły. Z kolei „dwójka” nie zatraciła charakterystycznej dla „jedynki” zadziorności, widocznej choćby na gruncie dialogów. Odniosłam jednak wrażenie, że poważniejsze nuty niejako od razu nadają „Płomieniom Imoren” swój ton.

Ogólna atmosfera powieści sprzyja zatem utrwalaniu wizerunku Alyn jako odważnej i równocześnie realistycznie nakreślonej protagonistki. W związku z powyższym, faktycznie dotyka ją ból fizyczny oraz ciężar przykrych doświadczeń (bieżących tudzież minionych, a szczególnie tych wyniesionych z wcześniejszej książki). Niemniej młoda kobieta nie daje się zupełnie złamać i nie zamierza być potulnym barankiem. Pozostając w temacie samych postaci, Michał Kuszewski – co zrozumiałe – ubarwia fabułę obecnością nowych bohaterów. Wśród wartych wyróżnienia świeżaków, mamy przykładowo taidańskiego komendanta Abla Reynaulda, będącego typem przystojnego okrutnika, czy grupę barwnych najemników, której lideruje niejaki Gael. Ale najwięcej miejsca poświęcono dziewczęciu o imieniu Fel. Ta skrywająca własne sekrety panna zaczyna od pewnego momentu towarzyszyć Alyn i nawet dostaje dość sporo fragmentów, jakie to zwracają też uwagę na jej perspektywę.

Co istotne, autor konsekwentnie rozszerza wykreowane na potrzeby serii uniwersum, dorzuca nowe wątki i rozwija te uprzednio wprowadzone. Stąd zawitamy np. do pewnej osady drwali oraz okolicznego lasu, gdzie dadzą się Alyn we znaki ostre zatargi pomiędzy dwoma krajami. Otrzymamy ponadto więcej informacji o niebezpiecznych służkach Bakkusa, na co akurat bardzo liczyłam po przeczytaniu „Tchnienia Kaim”. Oczywiście nie należy zapominać o pustynnych sceneriach, w otoczeniu których spędzimy wszak dużo czasu. Wędrówki przez takowe krajobrazy zdołały zresztą uniknąć monotonii, ukazując nam różne swoje aspekty (gorące dni, chłodne noce, burze itp.). Dodam, że osadzone na pustyni fragmenty są pod pewnymi względami dość kameralne, lecz przy tym niesamowicie klimatyczne. A wszystko to opisane zostało w plastycznym i generalnie treściwym stylu, dzięki któremu korzystnie wypadają również dynamiczniejsze, nastawione na typową akcję sceny.

Jak to jednak z środkowymi częściami trylogii bywa, wyjaśnienia niektórych spraw możemy oczekiwać dopiero od finałowego tomu. Ale wiecie co jest szczególnie ciekawe w przypadku „Płomieni Imoren”? Pomijając fakt, że dostajemy po prostu wciągającą historię, powieść zwiastuje kolejne niespodzianki, a swoją nieprzewidywalnością tym bardziej wzmaga chęć sięgnięcia po trzecią odsłonę i poznania tzw. ostatecznego rozstrzygnięcia. A skoro omawiany tytuł jest póki co dostępny jedynie pod postacią ebooka, oby w przyszłości światło dzienne ujrzało też tradycyjne, drukowane wydanie tej książki. Zręczne pióro Michała Kuszewskiego zdecydowanie zasługuje na to, by móc dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców.



------------------------------------------------------------------

Dziękuję Autorowi za egzemplarz recenzencki.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł: Płomienie Imoren
Cykl: Alyn, tom 2
Autor: Michał Kuszewski
Wydawnictwo: Self-publishing
Liczba stron: ok. 208

12 komentarzy:

  1. myślę że fajnie by mnie się to czytało:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za miłą opinię. Pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Nie słyszałam o tej książce, ale u Ciebie zawsze złapię coś "innego".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza powieść z tej serii też mi się podobała. Pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. To może być ciekawa seria

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie gustujesz w przygodach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, lubię historie, w których nie brak rozmaitych przygód. Tu akurat mamy głównie takie w fantastycznym wydaniu. A tak w ogóle to po różne książki sięgam. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.