„Tchnienie
Kaim”, które otworzyło trylogię o przygodach rudowłosej złodziejki Alyn,
zaostrzyło mój apetyt na spotkania z prozą Michała Kuszewskiego. Kontynuacja
nie zawodzi zaś pokładanych w tym cyklu nadziei, serwując czytelnikom kreatywne
rozwinięcie wcześniej zaprezentowanej wizji. „Płomienie Imoren” skutecznie bowiem
przekonują, że poprzednia odsłona owej serii, będąca zarazem powieściopisarskim
debiutem autora, nie okazała się wyłącznie pojedynczym przebłyskiem, lecz
wprowadzeniem nowego i zacnego gracza na polską scenę literatury fantastycznej.
Dalszy
ciąg losów Alyn przybliża nam wydarzenia, do jakich dochodzi po opuszczeniu
wyspy Kaim. Główna bohaterka pragnie powrócić ze swoim bratem Torynem do
Zakkanu, płynąc na pokładzie „Boskiego Wiatru”, statku znanego już z kart
pierwszego tomu. Niestety, rodzeństwu nie jest dane zaznać wtedy chwil
wytchnienia. Bynajmniej nie tylko dlatego, że młody mężczyzna mocno niedomaga przez
dziwną chorobę, a i samej dziewczynie nie dopisuje zbytnio zdrowie. Wkrótce też
oboje w burzliwych okolicznościach żegnają się z łajbą oraz jej załogą, ale to
nie koniec problemów, przed jakimi zostanie postawiona Alyn. Ba, liczne
utrudnienia wyskoczą właśnie na drodze ku potencjalnemu rozwiązaniu tychże
kwestii, które najbardziej trapią naszą protagonistkę (z wyżej wspomnianym
choróbskiem włącznie). W trakcie niełatwej, bo obfitującej w pustynne tereny
podróży do miejsca zwanego Sercem Imoren.
Autor
od początku podkreśla, że nie będzie tu lekko. Poniekąd to pewna odmiana w
stosunku do debiutanckiej części, której wstępne sekcje – mimo ryzykownych
sytuacji – miały taki łotrzykowski charakter i pokazywały złodziejkę w swoim
żywiole. Tymczasem króciutki, acz intensywny i intrygujący prolog z drugiego
tomu, rozgrywający się trzy miesiące po feralnym rejsie, przedstawia zmęczoną
Alyn w środku niesprecyzowanych jeszcze zawirowań. A zaraz potem akcja cofa się
do epizodu z Szaloną Margo, kapitan „Boskiego Wiatru”, oraz jej ekipą, by
następnie zderzać dzielnego rudzielca z szeregiem innych, ciężkich przepraw.
Nie zrozumcie mnie źle – poprzednia książka także nie oszczędzała gwiazdy
cyklu, zwłaszcza na późniejszych etapach fabuły. Z kolei „dwójka” nie zatraciła
charakterystycznej dla „jedynki” zadziorności, widocznej choćby na gruncie
dialogów. Odniosłam jednak wrażenie, że poważniejsze nuty niejako od razu
nadają „Płomieniom Imoren” swój ton.
Ogólna
atmosfera powieści sprzyja zatem utrwalaniu wizerunku Alyn jako odważnej i
równocześnie realistycznie nakreślonej protagonistki. W związku z powyższym, faktycznie
dotyka ją ból fizyczny oraz ciężar przykrych doświadczeń (bieżących tudzież
minionych, a szczególnie tych wyniesionych z wcześniejszej książki). Niemniej młoda
kobieta nie daje się zupełnie złamać i nie zamierza być potulnym barankiem. Pozostając
w temacie samych postaci, Michał Kuszewski – co zrozumiałe – ubarwia fabułę
obecnością nowych bohaterów. Wśród wartych wyróżnienia świeżaków, mamy
przykładowo taidańskiego komendanta Abla Reynaulda, będącego typem przystojnego
okrutnika, czy grupę barwnych najemników, której lideruje niejaki Gael. Ale
najwięcej miejsca poświęcono dziewczęciu o imieniu Fel. Ta skrywająca własne
sekrety panna zaczyna od pewnego momentu towarzyszyć Alyn i nawet dostaje dość
sporo fragmentów, jakie to zwracają też uwagę na jej perspektywę.
Co
istotne, autor konsekwentnie rozszerza wykreowane na potrzeby serii uniwersum, dorzuca
nowe wątki i rozwija te uprzednio wprowadzone. Stąd zawitamy np. do pewnej osady
drwali oraz okolicznego lasu, gdzie dadzą się Alyn we znaki ostre zatargi
pomiędzy dwoma krajami. Otrzymamy ponadto więcej informacji o niebezpiecznych
służkach Bakkusa, na co akurat bardzo liczyłam po przeczytaniu „Tchnienia
Kaim”. Oczywiście nie należy zapominać o pustynnych sceneriach, w otoczeniu
których spędzimy wszak dużo czasu. Wędrówki przez takowe krajobrazy zdołały
zresztą uniknąć monotonii, ukazując nam różne swoje aspekty (gorące dni,
chłodne noce, burze itp.). Dodam, że osadzone na pustyni fragmenty są pod
pewnymi względami dość kameralne, lecz przy tym niesamowicie klimatyczne. A
wszystko to opisane zostało w plastycznym i generalnie treściwym stylu, dzięki
któremu korzystnie wypadają również dynamiczniejsze, nastawione na typową akcję
sceny.
Jak
to jednak z środkowymi częściami trylogii bywa, wyjaśnienia niektórych spraw możemy
oczekiwać dopiero od finałowego tomu. Ale wiecie co jest szczególnie ciekawe w
przypadku „Płomieni Imoren”? Pomijając fakt, że dostajemy po prostu wciągającą
historię, powieść zwiastuje kolejne niespodzianki, a swoją nieprzewidywalnością
tym bardziej wzmaga chęć sięgnięcia po trzecią odsłonę i poznania tzw.
ostatecznego rozstrzygnięcia. A skoro omawiany tytuł jest póki co dostępny
jedynie pod postacią ebooka, oby w przyszłości światło dzienne ujrzało też
tradycyjne, drukowane wydanie tej książki. Zręczne pióro Michała Kuszewskiego zdecydowanie
zasługuje na to, by móc dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców.
------------------------------------------------------------------
Dziękuję
Autorowi za egzemplarz recenzencki.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł:
Płomienie Imoren
Cykl:
Alyn, tom 2
Autor:
Michał Kuszewski
Wydawnictwo:
Self-publishing
Liczba
stron: ok. 208
myślę że fajnie by mnie się to czytało:)
OdpowiedzUsuńMnie się podobało. Pozdrawiam. :)
Usuńmuszę więc o tym dziele pamiętać:)
UsuńOk :)
UsuńFajna recka!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie za miłą opinię. Pozdrawiam. :)
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale u Ciebie zawsze złapię coś "innego".
OdpowiedzUsuńPierwsza powieść z tej serii też mi się podobała. Pozdrawiam. :)
UsuńTo może być ciekawa seria
OdpowiedzUsuńMnie ten cykl przypadł do gustu. :)
UsuńZdecydowanie gustujesz w przygodach...
OdpowiedzUsuńOwszem, lubię historie, w których nie brak rozmaitych przygód. Tu akurat mamy głównie takie w fantastycznym wydaniu. A tak w ogóle to po różne książki sięgam. :)
Usuń