piątek, 6 grudnia 2019

"Wynalazek Oakena", Jessica Julius - recenzja


Mimo że w pierwszej „Krainie Lodu” Oaken był postacią z dalszego planu, dotąd bardzo dobrze go pamiętam. A stało się tak dzięki jednemu ze szczególnie zabawnych fragmentów tej – wyśmienitej wszak – animacji, kiedy to księżniczka Anna zawitała do sklepu mężczyzny, trafiając tam krótko po niespodziewanym i nadprzyrodzonym ataku srogiej zimy. Na kartach „Wynalazku Oakena” ów jegomość jest już dla odmiany głównym bohaterem, co zresztą jasno podpowiada tytuł omawianej dziś książeczki.

Pozycja ta należy do cyklu „Opowieści z Arendelle”, który to zawiera różne historie z udziałem bohaterów disnejowskiego hitu. Jak zasygnalizowałam we wstępie, „Wynalazek Oakena” pozwala nam zaś lepiej poznać tytułowego właściciela sklepu wielobranżowego i sauny. Dowiemy się zatem, co ów protagonista lubi robić, a także jak układają mu się stosunki z rodziną. Wszystko zostało przy tym ściśle powiązane, gdyż Oaken jest nie tylko bardzo zżyty z liczną familią, lecz również wykorzystuje wizyty krewnych do rozwijania swojej kreatywnej pasji. A cóż to za hobby tak mocno absorbuje bohatera? Wymyślanie rozmaitych wynalazków, w czym mogą też wykazać się jego bliscy. Facet organizuje bowiem zjazdy rodzinne, których największą atrakcję stanowi konkurs dla wynalazców.

Czytelnicy nie spotkają w trakcie tej lektury sióstr Elsy i Anny ani bałwanka Olafa. Swoją drogą, siostrzany duet, który w „Krainie Lodu” gra pierwszoplanowe skrzypce, zostaje tu ledwie wspomniany na samym początku, w kontekście biznesu sklepikarza. Wprawdzie pojawi się za to handlujący lodem Kristoff, ale jedynie w epizodycznej, choć ważnej dla przebiegu fabuły roli. Niemniej taki dobór książkowej obsady wcale mi nie przeszkadzał, zwłaszcza że sklepikarzowi nie sposób odmówić sympatycznej osobowości. Bo podkreślić trzeba, iż mężczyzną nie kieruje chęć narcyzowatego szpanowania. Oakenowi zależy głównie na tym, by – przez swoją inwencję – sprawić bliskim radość. Łatwo więc zrozumieć zmartwienie protagonisty, gdy zacznie mu dokuczać brak weny twórczej (na dokładkę, tuż przed kolejnym, klanowym zlotem).

„Wynalazek Oakena” to według mnie historia, która stara się przekazać przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze, dostajemy swoistą pochwałę rodzinnego szczęścia, wraz z obrazem takich spotkań w familijnym gronie, od jakich bije zdecydowanie serdeczna atmosfera. Po drugie, szwankujące natchnienie bohatera pokazuje, że nie powinniśmy załamywać rąk w podobnych sytuacjach, a świetny pomysł może nadejść nawet w nieoczekiwanym momencie. Wymowę tej krótkiej i uroczej opowiastki wzmacniają dodatkowo piękne, duże ilustracje, które hojnie zdobią poszczególne strony, służąc za integralne uzupełnienie skromnego tekstu oraz przykuwając wzrok paletą wyrazistych kolorów. Innymi słowy, małoletni odbiorcy będą bardzo zadowoleni.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Wynalazek Oakena
Tytuł oryginalny: Oaken’s Invention
Cykl: Opowieści z Arendelle
Autor: Jessica Julius
Wydawnictwo: Egmont Polska
Liczba stron: 24

18 komentarzy:

  1. Dla mnie niekoniecznie, ale myślę, że wiele osób będzie zainteresowanych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieciom na pewno się spodoba, acz przyznam, że mnie samej było miło zapoznać się z tą historyjką - choćby przez moją ogromną sympatię do "Krainy Lodu" oraz śliczną szatę graficzną książki. :)

      Usuń
  2. Ja zawsze jestem łasa na takie historie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam film, ale postać ciut mniej kojarzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była mała rola, ale mnie ten moment ze sklepem zapadł w pamięć. Zresztą cały film jest jednym z moich ulubionych. :)

      Usuń
  4. Ciekawe są takie wątki poboczne. Nie zawsze tej samej klasy co wątek główny, ale jeśli dobrze napisane to wzbogacają główną narrację.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne, ze wyciaga sie kolejne postacie i buduje ich historię

    OdpowiedzUsuń
  6. myślę że niejedna osoba się wciągnie w lekturę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza jeśli chodzi o docelową grupę odbiorców. :)

      Usuń
    2. ja też bym się skusiła do lektury;p

      Usuń
    3. No to mamy podobnie, bo sama chętnie sięgnęłam po tę książkę i nie żałuję (nie tylko dlatego, że błyskawicznie ją przeczytałam). :)

      Usuń
  7. Fajnie, że książka niesie w sobie jakąś puentę. Natomiast ja się w fenomen Krainy Lodu nie wkręciłam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mną jest z kolei odwrotnie. Co prawda "dwójki" jeszcze nie widziałam, ale "jedynka" mnie zachwyciła. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.