Mimo że w
pierwszej „Krainie Lodu” Oaken był postacią z dalszego planu, dotąd bardzo
dobrze go pamiętam. A stało się tak dzięki jednemu ze szczególnie zabawnych
fragmentów tej – wyśmienitej wszak – animacji, kiedy to księżniczka Anna zawitała
do sklepu mężczyzny, trafiając tam krótko po niespodziewanym i nadprzyrodzonym ataku
srogiej zimy. Na kartach „Wynalazku Oakena” ów jegomość jest już dla odmiany
głównym bohaterem, co zresztą jasno podpowiada tytuł omawianej dziś książeczki.
Pozycja
ta należy do cyklu „Opowieści z Arendelle”, który to zawiera różne historie z
udziałem bohaterów disnejowskiego hitu. Jak zasygnalizowałam we wstępie,
„Wynalazek Oakena” pozwala nam zaś lepiej poznać tytułowego właściciela sklepu
wielobranżowego i sauny. Dowiemy się zatem, co ów protagonista lubi robić, a
także jak układają mu się stosunki z rodziną. Wszystko zostało przy tym ściśle powiązane,
gdyż Oaken jest nie tylko bardzo zżyty z liczną familią, lecz również wykorzystuje
wizyty krewnych do rozwijania swojej kreatywnej pasji. A cóż to za hobby tak
mocno absorbuje bohatera? Wymyślanie rozmaitych wynalazków, w czym mogą też
wykazać się jego bliscy. Facet organizuje bowiem zjazdy rodzinne, których największą
atrakcję stanowi konkurs dla wynalazców.
Czytelnicy
nie spotkają w trakcie tej lektury sióstr Elsy i Anny ani bałwanka Olafa. Swoją
drogą, siostrzany duet, który w „Krainie Lodu” gra pierwszoplanowe skrzypce,
zostaje tu ledwie wspomniany na samym początku, w kontekście biznesu sklepikarza.
Wprawdzie pojawi się za to handlujący lodem Kristoff, ale jedynie w
epizodycznej, choć ważnej dla przebiegu fabuły roli. Niemniej taki dobór
książkowej obsady wcale mi nie przeszkadzał, zwłaszcza że sklepikarzowi nie sposób
odmówić sympatycznej osobowości. Bo podkreślić trzeba, iż mężczyzną nie kieruje
chęć narcyzowatego szpanowania. Oakenowi zależy głównie na tym, by – przez
swoją inwencję – sprawić bliskim radość. Łatwo więc zrozumieć zmartwienie protagonisty,
gdy zacznie mu dokuczać brak weny twórczej (na dokładkę, tuż przed kolejnym,
klanowym zlotem).
„Wynalazek
Oakena” to według mnie historia, która stara się przekazać przede wszystkim
dwie rzeczy. Po pierwsze, dostajemy swoistą pochwałę rodzinnego szczęścia, wraz
z obrazem takich spotkań w familijnym gronie, od jakich bije zdecydowanie
serdeczna atmosfera. Po drugie, szwankujące natchnienie bohatera pokazuje, że
nie powinniśmy załamywać rąk w podobnych sytuacjach, a świetny pomysł może
nadejść nawet w nieoczekiwanym momencie. Wymowę tej krótkiej i uroczej
opowiastki wzmacniają dodatkowo piękne, duże ilustracje, które hojnie zdobią
poszczególne strony, służąc za integralne uzupełnienie skromnego tekstu oraz
przykuwając wzrok paletą wyrazistych kolorów. Innymi słowy, małoletni odbiorcy
będą bardzo zadowoleni.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Wynalazek Oakena
Tytuł
oryginalny: Oaken’s Invention
Cykl:
Opowieści z Arendelle
Autor:
Jessica Julius
Wydawnictwo:
Egmont Polska
Liczba
stron: 24
Dla mnie niekoniecznie, ale myślę, że wiele osób będzie zainteresowanych :)
OdpowiedzUsuńDzieciom na pewno się spodoba, acz przyznam, że mnie samej było miło zapoznać się z tą historyjką - choćby przez moją ogromną sympatię do "Krainy Lodu" oraz śliczną szatę graficzną książki. :)
UsuńJa zawsze jestem łasa na takie historie.
OdpowiedzUsuńMam podobnie. :)
UsuńI dlatego świetnie się rozumiemy w tym "blogowym" towarzystwie :)
UsuńDokładnie. :)
UsuńWidziałam film, ale postać ciut mniej kojarzę :)
OdpowiedzUsuńTo była mała rola, ale mnie ten moment ze sklepem zapadł w pamięć. Zresztą cały film jest jednym z moich ulubionych. :)
UsuńCiekawe są takie wątki poboczne. Nie zawsze tej samej klasy co wątek główny, ale jeśli dobrze napisane to wzbogacają główną narrację.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. :)
UsuńFajne, ze wyciaga sie kolejne postacie i buduje ich historię
OdpowiedzUsuńZgadzam się. :)
Usuńmyślę że niejedna osoba się wciągnie w lekturę;)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza jeśli chodzi o docelową grupę odbiorców. :)
Usuńja też bym się skusiła do lektury;p
UsuńNo to mamy podobnie, bo sama chętnie sięgnęłam po tę książkę i nie żałuję (nie tylko dlatego, że błyskawicznie ją przeczytałam). :)
UsuńFajnie, że książka niesie w sobie jakąś puentę. Natomiast ja się w fenomen Krainy Lodu nie wkręciłam :(
OdpowiedzUsuńZe mną jest z kolei odwrotnie. Co prawda "dwójki" jeszcze nie widziałam, ale "jedynka" mnie zachwyciła. :)
Usuń