poniedziałek, 24 sierpnia 2020

"Cold Storage. Przechowalnia śmierci", David Koepp - recenzja

„Anioły i demony”, „Azyl”, „Spider-Man”, „Mission: Impossible” oraz „Ze śmiercią jej do twarzy”. Wszystkie te filmy łączy osoba Davida Koeppa, który to przyłożył ręce do ich scenariuszy. Ów amerykański twórca ma zresztą jeszcze więcej tytułów na scenopisarskim koncie. Posiada ponadto w portfolio wyreżyserowane przez siebie pozycje, wśród których figuruje m.in. „Opętanie” z Kevinem Baconem w roli głównej. A skoro dobrze wspominam wyżej wymienione obrazy, nie ukrywam, że ciekawa byłam powieściopisarskiego debiutu pana Koeppa. No i – niestety – tym bardziej więc żałuję, iż nie porwała mnie owa lektura, pomimo niezłego skądinąd pomysłu na fabułę książki.

„Cold Storage. Przechowalnia śmierci” jest powieścią w konwencji thrillera science fiction z elementami grozy. Większość akcji rozgrywa się współcześnie, lecz kilka początkowych rozdziałów zabiera czytelników do drugiej połowy lat 80. XX wieku. Wtedy to bowiem misja amerykańskich agentów wojskowych – Roberto Diaza i Trini Romano – skutkuje odkryciem śmiercionośnego grzyba o silnych zdolnościach mutacyjnych. Choć istnienie tego organizmu stwarza ogromne niebezpieczeństwo, zostaje zachowana jedna próbka. Owszem, szczelnie zamknięta, a na dokładkę, ukryta głęboko pod ziemią, na terenie rządowego obiektu w Kansas. Sęk w tym, iż po kilkunastu latach ów kompleks zostaje sprzedany i przerobiony na magazyny samoobsługowe. Grzyb bynajmniej nie pozwala zaś o sobie zupełnie zapomnieć, gdyż w 2019 roku udaje się mu wymsknąć z zapieczętowanej dawno temu kryjówki. A dobitnie przekonają się o tym m.in. główni bohaterowie – Travis „Krakers” Meacham, facet z wyrokami sądowymi i tendencją do wpadania w kłopoty, oraz Naomi Williams, kobieta samotnie wychowująca 4-letnią córkę. Oboje pracują jako strażnicy wyżej wspomnianej placówki, która to służy obecnie cywilom do przechowywania różnych gratów.

Nie oczekiwałam od tej książki ambitnej literatury, lecz po prostu czystej rozrywki. Takiej dla starszych odbiorców z uwagi na momenty ocierające się o makabrę, które faktycznie tutaj występują. „Cold Storage” nie wypada jednak w pełni satysfakcjonująco na polu, przez jakie to rozumiem niewymagające umilanie wolnego czasu. A szkoda, bo stosownego potencjału nie brakowało. Zachęcająco spisał się sam prolog, mimo że ekstremalnie krótki (raptem pół strony). Otóż ten mocno skompresowany wstęp całkiem zgrabnie zbratał quasi-naukowe podejście ze szczyptą tajemnicy i niepokoju, urywając się w taki sposób, by przyszykować podwaliny do dalszego budowania napięcia. Niezgorsze wrażenie wywarły następujące zaraz po nim rozdziały z lat 80. Niemiej wtedy też zaczęły pojawiać się już pierwsze zgrzyty. Mianowicie myślę o wstawkach na temat osobistych spraw Trini i Romano, które finalnie nie wniosły nic do historii, a które miały służyć rozszerzeniu tła, przedstawiając dokładniej dane postacie. Za to bardziej zaciekawiły mnie wówczas okoliczności znalezienia groźnego grzyba.

Dodać jednocześnie trzeba, że te fragmenty, które to bezpośrednio dotyczą śmiertelnie niebezpiecznego organizmu, zazwyczaj lepiej sprawują się również i na późniejszych etapach fabuły. Co prawda nie wywołują zachwytu, ale potrafią w pewnym stopniu wciągnąć, skłaniając do kontynuowania lektury i wplatając do akcji trochę dreszczyku. W odróżnieniu od tych partii, które spoglądają w prywatne życie oraz przeszłość wybranych bohaterów. A takie sekcje – ku mojemu rozczarowaniu – są potem częstsze niż na początku. Do tego nie mogłam odegnać od siebie uczucia, że nagle i niepotrzebnie przerywają właściwą akcję, prowokując do pytań typu „a co mnie to akurat obchodzi?!”. Nużące okazały się nie tylko przerywniki o drugoplanowych postaciach, lecz także o Naomi oraz Travisie, którzy w zasadzie powinni wzbudzać największe zainteresowanie. W efekcie ani nie obdarzyłam kluczowych protagonistów sympatią, ani też nie martwiłam się szczególnie tym, czy ostatecznie wyjdą z zaistniałej sytuacji bez szwanku.

Nie przekonały mnie także do końca pierwiastki czarnego humoru, dzięki którym David Koepp próbuje poniekąd lekko rozluźniać atmosferę, nadając przedstawionej historii nieco zwariowanego charakteru. Podobnie jak dość oryginalny, ale połowicznie udany zabieg, mający na celu uczynienie grzyba pełnoprawnym bohaterem. Niby koncepcja została poprawnie zrealizowana na papierze, bo swoisty wgląd w perspektywę tegoż licha pokazuje jego zaciętość w walce o przetrwanie i w bezwzględnym dążeniu do infekowania kolejnych ofiar. Tyle że średnio to do mnie trafiło. I tak też – summa summarum – oceniam całokształt, który dało się przeczytać, lecz bez pokładów entuzjazmu. Jednakże potencjał, jakiego nie wykorzystała powieść, byłaby w stanie odratować ewentualna ekranizacja. Gdyby zatem powstała kiedyś filmowa wersja, w której pozmieniano by pewne rzeczy, a przede wszystkim wyrzucono by fabularne zapychacze, to mogłaby wyjść z tego znacznie bardziej angażująca rozrywka.

 

 

-------------------------------------------------------------------

Tytuł polski: Cold Storage. Przechowalnia śmierci

Tytuł oryginalny: Cold Storage

Autor: David Koepp

Wydawnictwo: HarperCollins Polska

Liczba stron: 320

 

27 komentarzy:

  1. Pewnie do niej nie sięgnę, ale film na podstawie i owszem chętnie bym obejrzała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby kiedyś zrobili film na podstawie tej książki, to też dałabym takiej ekranizacji szansę. W sumie nie byłabym zbytnio zaskoczona, jeśli ową historię przeniesiono by w przyszłości na ekrany - w końcu to powieść spod pióra osoby związanej ze światem X muzy.:)

      Usuń
  2. Nie w moim typie książka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Poza tym, znajdzie się dużo innych, ciekawszych książek. :)

      Usuń
  3. można rzec, że właśnie skończyłam podobną książkę - w sensie gatunkowym - thriller/naukowe fantasy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie. Zaraz zobaczę więc, cóż to za tytuł u Ciebie. No i chętnie przeczytam recenzję. :)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że z filmów. :) Ja w sumie sięgnęłam po tę książkę nie tylko ze względu na gatunek, ale i za sprawą nazwiska autora, który dał mi się poznać od dobrej strony, jeśli chodzi o kino.

      Usuń
    2. Hm.. nie wiem... być moze a może z blogów? ;) Ale ciężko mi trafic na dobrą książkę z tego gatunku ;/

      Usuń
    3. Też możliwe, że z blogów. Ewentualnie może w jakiejś księgarni mignęła Ci ta książka.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Mnie akurat w tej powieści taki humor nie przekonał, ale nie jest wykluczone, że innym przypadnie on do gustu.

      Usuń
  6. to mój styl:D na odmóżdżenie idealne;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, może akurat Tobie spodobałaby się ta powieść. W sumie dla odprężenia można przeczytać, tyle że mnie akurat daleko było do zachwytu.

      Usuń
    2. mój gust jest inny niż reszty świata haha:D

      Usuń
  7. Chyba raczej się nie skuszę ;p U mnie z czarnym humorem jest różnie, czasem mnie śmieszy innym razem nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie akurat w tym wypadku nie przekonał ów humor. :(

      Usuń
  8. Naukowe fantasy to coś dla mnie. Prawda jest taka, że na świecie przeprowadzane są tak różne eksperymenty, że naprawdę wiele z tych historii jest prawdopodobna. Czasami jednak autorzy płyną za bardzo. Z ciekawości chętnie przeczytałabym tę ksiażkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat Tobie spodobałaby się ta książka bardziej niż mnie. Kto wie. :)

      Usuń
  9. Kiedy patrzę na zlepek gatunkow wydaje ni się, ze moglabym sięgnąć. Sa takie jakie lubię najbardziej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może książka ta wciągnęłaby Ciebie w większym stopniu niż mnie. Ja jednak się rozczarowałam - liczyłam na coś lepszego.

      Usuń
  10. Skoro ksiązka wypada średnio, chyba sobie daruję. A szkoda, bo myślałam, że po scenarzyście takich filmów można spodziewać się o wiele, wiele więcej. Jak widać, scenariusz to nie książka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele nie stracisz, odpuszczając sobie ten tytuł. Można przeczytać, ale znajdzie się wiele ciekawszych książek. Jednak widzę tu materiał na niezły film. :)

      Usuń
  11. Fabuła brzmi interesująco, coś w moim guście, może dam szanse tej pozycji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie akurat ta powieść nie urzekła, choć również lubię takie klimaty. Niemniej może Ciebie bardziej zaciekawiłaby owa książka. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.