„Infekcja: Exodus”, czyli drugi tom cyklu spod pióra Andrzeja Wardziaka, nie wymyśla na nowo koła w temacie apokalipsy zombie, podobnie zresztą jak poprzednia część tej serii. Niemniej fani takowych klimatów wciąż dostają od autora solidną rozrywkę, której to dodatkowym smaczkiem jest fakt, iż walka o przetrwanie odbywa się tu w polskiej scenerii.
Debiutancka odsłona „Infekcji”, którą opatrzono podtytułem „Genesis”, pożegnała się z czytelnikami iście emocjonującą sceną, zawieszając akcję tak, że jeszcze bardziej zwiększała chęć sięgnięcia po ciąg dalszy. Następca pierwszego tomu szybko zaś udziela odpowiedzi na pytanie, z jakim to zostawił odbiorców cliffhanger w finale poprzednika. „Exodus” zaczyna się bowiem tam, gdzie mieliśmy koniec „jedynki”. Znani nam już bohaterowie próbują akurat przeżyć na obrzeżach Warszawy i kontynuują swoją desperacką podróż. Do tego znajdują się poniekąd między młotem a kowadłem. Z jednej strony, nadal pozostaje aktualny problem zombiaków, których – niestety – nie brak również poza stolicą. Z drugiej, kłopoty potrafią sprawić też żywi ludzie, w tym nawet wojsko.
Sytuacji kluczowych protagonistów nie ułatwiają także konflikty w ich grupie, których pierwsze zarysy nie każą na siebie długo czekać. Napięta atmosfera dotyczy szczególnie policjanta Kuby i komandosa Jacka. Mężczyźni jawią się tutaj jako tzw. samce alfa, będące typami wojowników-liderów. Dlatego kontynuacja uraczy nas chociażby przybierającymi na sile niesnaskami facetów o cechach przywódczych. I mimo że obaj panowie czasami tracili nieco przez to w moich oczach, jak najbardziej rozumiem sens takiego zabiegu. W przypadku dwóch twardzieli prędzej czy później muszą wszak nastąpić zgrzyty, kiedy pojawia się rozbieżność zdań. Ponadto, Jacek i Kuba zwyczajnie za sobą nie przepadają, co też przecież utrudnia bezkonfliktową współpracę. Nie mówiąc o tym, że komukolwiek ciężko zachować spokój w obliczu panujących wokół warunków.
Andrzej Wardziak ponownie stawia na dynamiczną i wciągającą narrację, obrazowy język oraz sprawdzone w zombie apokalipsie motywy. Powieść stanowi zatem swego rodzaju książkową odpowiedź na popularne filmy i seriale o żywych trupach, a brak większej innowacyjności nie przeszkodził mi w czerpaniu przyjemności z lektury. Dodam, iż na kartach utworu przewinie się całkiem sporo postaci, lecz bezsprzeczny prym wiodą starzy znajomi. Jeśli jednak chodzi o nowych bohaterów, na czoło wysuwają się w tym gronie Marta i Krzysiek – psychopatyczne rodzeństwo z patologicznej rodziny. Ów duet wykorzystuje wszechobecny chaos, by dać upust własnym zbrodniczym instynktom, odczuwając zarazem dumę z powodu swoich sadystycznych czynów.
Warto dodać, że druga odsłona serii przynosi informacje o rozprzestrzenieniu się zarazy daleko poza granice Warszawy. Mianowicie autor zręcznie wtrąca do fabuły krótkie, acz wymowne sceny z innych polskich miast, ukazując tym samym dramatyczną skalę całego koszmaru. Z kolei w epilogu daje sygnał, że być może nie powiedział ostatniego słowa w kwestii tytułowej infekcji. A jeśli ewentualny trzeci tom faktycznie ujrzałby kiedyś światło dzienne, to jestem jak najbardziej na tak.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Infekcja: Exodus
Autor: Andrzej Wardziak
Wydawnictwo: Pascal
Liczba stron: 448
Nie czytałam pierwszego tomu ale nie planuje. Teraz potrzebuje czegoś lżejszego i niewymagającego... ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem. :)
Usuń:*
Usuń:*
UsuńPod recenzją pierwszej części pewnie Ci wspominałam, że historia brzmi świetnie - uwielbiam zombiaki i apokalipsy, więc nic, tylko czytać. Przeraża mnie trochę nieco otwarte zakończenie. Wolę jak jest wszystko dopięte na ostatni guzik. :)
OdpowiedzUsuńNie chcę rzucać spoilerami, ale o ile w pierwszym tomie był typowy cliffhanger na koniec, to w drugim jest trochę inaczej. Niby autor zamyka w cz. 2 swoją opowieść, lecz tak niezupełnie. Daje sygnał, że może jeszcze wróci kiedyś do tematu w ewentualnej kontynuacji. :)
UsuńNiegdyś byłem fanem zombiaków i apokalips, jednak teraz - jak wiesz - stawiam na ściśle historyczne rzeczy. Pozdrawiam już jesiennie. Dużo zdrowia - ja mam wieczny katar ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam - obecnie królują na Twoim blogu pozycje o tematyce historycznej. :) Ja z kolei wciąż preferuję różnego rodzaju literaturę rozrywkową, acz w późniejszym terminie będę też chciała przeczytać parę takich książek, o jakich dowiedziałam się dzięki Tobie. Również pozdrawiam i życzę dużo zdrówka. :)
UsuńTakie to realne, takie nasze 😂😂😂 zombie istnieją i noszą koronę
OdpowiedzUsuńTematyka może wzbudzać pewne skojarzenia, acz sama sięgnęłam po tę książkę z innego powodu. Po prostu lubię wszelkiej maści historie o zombie i w klimacie postapo (myślę też o postapokalipsach bez żywych trupów). :)
UsuńMuszę się zabrać za te klimaty. Na tę chwilę tylko filmowe są mi znane
UsuńJeśli więc lubisz takie klimaty w filmowym wydaniu, to seria pana Wardziaka powinna Cię wciągnąć. :)
UsuńTeraz to taki modny temat. Mi wystarczył Stephen King i jego dzieło Bastion. Kiedyś też czytałam coś o głodzie, którego autorem był Masterton.
OdpowiedzUsuńWiem, że Masterton ma na swoim koncie książkę "Głód". Więc to pewnie ta powieść. Posiadam ją nawet już w swoich zbiorach, lecz jeszcze nie czytałam. Wpierw sięgam głównie po rzeczy z bibliotek, a skoro tamta pozycja jest moja, to nie muszę patrzeć na termin zwrotu. :)
UsuńNie w moim typie książka ;)
OdpowiedzUsuńMoże innym razem trafi się coś bardziej dla Ciebie. :)
UsuńBardzo możliwe ;)
Usuń:)
UsuńKolokwialnie pisząc, ekstra książka!
OdpowiedzUsuńSolidna rozrywka dla fanów historii o zombie. :)
UsuńCoś dla mnie
OdpowiedzUsuńW takim układzie polecam też pierwszy tom. Zresztą to akurat taka seria, którą najlepiej zacząć od samego początku. :)
UsuńKsiążka zbytnio nie dla mnie, ale na pewno znajdzie swoich czytelników :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Również pozdrawiam. :)
UsuńUwielbiam zombie:) serio. Oglądałam całe Walking Dead, większość filmów z zombie w roli głównej i czytałam kilka książek o tej tematyce. Infekcji Wardziaka nie znam. Dziwne, bo od dawna mam na swoim czytniku.
OdpowiedzUsuńTeż oglądam serial The Walking Dead. To jedna z moich ulubionych telewizyjnych propozycji. Co prawda w pewnym momencie serialowe TWD zaliczyło spadek formy, ale potem się poprawiło i wróciło na dawne tory. :)
Usuńksiążka nie w moim typie, jednak jak ją spotkam, może do niej zajrzę ;)
OdpowiedzUsuńOk. :)
Usuńhttps://images.app.goo.gl/BU97FB4kxGARnMMWA
OdpowiedzUsuńCzy tylko mi okładka kojarzy mi się z tą z Dying Light?
Jak o tym napisałeś, to faktycznie ten jeden zombiak jest szczególnie podobny. Wcześniej coś nie zwróciłam na to uwagi. :)
UsuńU mnie też królują apokaliptyczne klimaty
OdpowiedzUsuńSuper. :)
UsuńNawet seria zaczyna kusić, ciekawe czy będzie ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że "trójka" kiedyś wyjdzie. Autor dobrze się czuje w takich zombie klimatach, więc chętnie przeczytałabym coś jeszcze o żywych trupach spod jego pióra.
Usuń