wtorek, 15 listopada 2022

"Niebezpieczne prądy", Nora Roberts - recenzja

 


„Niebezpieczne prądy”, czyli druga odsłona „Sagi rodu Quinnów” autorstwa Nory Roberts, ponownie zaprasza odbiorców w rejony wschodniego wybrzeża amerykańskiego stanu Maryland i malowniczej Zatoki Chesapeake. Znów więc będziemy świadkami siły braterskiej solidarności, aczkolwiek tym razem stery przejmie inny z motywów przewodnich cyklu. Mowa o typowo romantycznej relacji, jaka rozkwitnie pomiędzy jednym z braci i kobietą z ich bliskiego otoczenia.

 

Jak pisałam w recenzji pierwszej części pt. „Wzburzone fale”, seria ta opowiada o adoptowanych, lecz bardzo sobie bliskich braciach – Ethanie, Cameronie i Philipie, którzy dostali w dzieciństwie szansę na lepsze życie dzięki Stelli oraz Raymondowi Quinn. Teraz, kiedy Stella nie żyje od dłuższego czasu, a Ray dołączył do niej na początku poprzedniego tomu na skutek tragicznego wypadku, protagonistów pochłania spełnianie ostatniego życzenia seniora. Gwoli ścisłości, chodzi o opiekę nad chłopcem o imieniu Seth. I chociaż zajmują się tym wspólnie, „Niebezpieczne prądy” przydzielają najwięcej obowiązków wychowawczych Ethanowi, który wiedzie na co dzień spokojny żywot rybaka. Niemniej przyjdzie mu też rozwijać innego rodzaju relację…

 

Opowieść o miłości

Tak oto dochodzę do tego, co zasygnalizowałam już we wstępie. Mianowie cykle spod pióra Nory Roberts posiadają pewną wspólną cechę, która jest również obecna w „Sadze rodu Quinnów”. Mam tutaj na myśli łączenie kolejnych bohaterów w pary także wtedy, gdy amerykańska królowa romansów śmielej przystraja stricte miłosne aspekty swych książek szatami wypożyczonymi od innych gatunków, w tym np. kryminałów czy nawet fantastyki. Obyczajowo-romantyczne losy Quinnów,  które to nie stanowią wyjątku w literackiej strategii autorki, próbują zaś na kartach drugiego tomu wyswatać Ethana z pomagającą braciom w prowadzeniu domu Grace. Samotną matką, która wychowuje 2-letnią Aubrey i godzi macierzyństwo z pracą kelnerki oraz dorabianiem na sprzątaniu.

 

Pisarka porusza jeszcze w „Niebezpiecznych prądach” takie kwestie jak np. wewnętrzne blizny po traumatycznej przeszłości, zastanawiające okoliczności wypadku Raya czy tajemnice i problemy zaistniałe z powodu biologicznej matki Setha. Z jednej strony, ponownie mamy zatem kolaż motywów niczym w poprzednim tomie. Z drugiej, nie do końca, bo zdecydowanie dominują teraz czysto romansowe aspekty, spychając pozostałe na dalszy plan. Owszem, Ethan i Grace to sympatyczne postacie, przez co kibicowałam ich związkowi. Rozumiem też obecność napięć pomiędzy tą dwójką, wynikających nie tylko z osobistych problemów, ale i z długo tłumionych uczuć. Niemniej debiutancka odsłona sagi lepiej rozkładała proporcje podczas żonglowania fabularnymi klockami.

 

Lekki postój przed decydującym rozdaniem

Dlatego druga część serii jest według mnie swoistym przystankiem przed decydującym popchnięciem do przodu pewnych wątków, a tym samym przed definitywnym wyjaśnieniem kluczowych dla całego cyklu spraw. Ale mimo że „Niebezpieczne prądy” wypadają słabiej od pierwszego tomu, to wciąż lekko napisana i przyjemna w odbiorze lektura, która umili czas miłośnikom prozy Nory Roberts.

 

 

-------------------------------------------------------------------

Tytuł polski: Niebezpieczne prądy

Tytuł oryginalny: Rising Rides

Autor: Nora Roberts

Wydawnictwo: Świat Książki

Liczba stron: 352

 

21 komentarzy:

  1. Musiałbym sięgnąć po pierwszy tom, twórczość Autorki znana i ciekawa, pozdrowienia Julito w niespokojnych czasach :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w przypadku serii zazwyczaj najlepiej od pierwszej części zacząć.

      Usuń
    2. No i również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Witam serdecznie ♡
    Niestety nie znam tej książki ale gdybym tylko miała okazję na pewno sięgnęłabym po tę serię :) Wspaniała recenzja!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. „Wzburzone fale” czytałam, może sięgnę i po kolejne części. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka mogłaby się spodobać mojej mamie

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nigdy nie byłem fanem takich książek, gdzie wątek romansu jest głównym. Tak samo jak nie za bardzo lubię kryminały skandynawskie. No ale to już co kto lubi oczywiście. :)

    Takie rozwiązanie jest najlepsze, bo w mieszkaniu Babci jest mniej rzeczy już, a ktoś z łóżka skorzysta.

    Dzięki. :) Tak naprawdę nie planowałem przeczytania tylu książek w tym roku.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czemu, ale mnie trochę nużą książki tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie póki co jedna jej książka trafiła się tak nużąca, że się ją zmęczyłam. Inne z kolei bardzo lekko się czytało. :)

      Usuń
  7. oj książki tej pani nie są dla mnie jakoś wybitne;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to nie jest wybitna literatura, ale typowa rozrywka w romantycznym wydaniu :)

      Usuń
  8. Autorkę kojarzę, ale tej serii nie znam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona ma dużo różnych serii. Sama też nie wszystkie kojarzę. :)

      Usuń
  9. Nic jeszcze nie czytałam autorki, ale seria brzmi ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nora Roberts ma dużo przyjemnych w odbiorze książek na swoim koncie :)

      Usuń
  10. Jak będę miała ochotę wrócić do autorki, to sięgnę po tę serię :). Trochę jej książek już mam za sobą.

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.