sobota, 14 lipca 2018

"Chciwość" - recenzja


Korporacyjne molochy są niczym wielokomórkowe struktury, lecz tętniącemu tam życiu bliżej do bezdusznej sieci komputerów niż do swobodnie oddychających i obdarzonych uczuciami organizmów. Gdy więc nad tego typu firmą zbiorą się ciemne chmury, to – owszem – burza mózgów gwarantowana, bo przecież trzeba jakoś poradzić sobie z zaistniałym problemem. Ale, ale… dobro innych ludzi nie figuruje wśród priorytetowych rozwiązań. No, chyba że mówimy o tych z najwyższego szczebla przedsiębiorczej machiny – ci zrobią wszystko, by siebie wybronić.

„Chciwość” („Margin Call”) to film, u którego źródeł powstania leżą fakty, a konkretnie upadek amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers oraz związany z tym ogólnoświatowy kryzys finansowy. Inspirując się autentycznymi wydarzeniami, J.C. Chandor, reżyser i scenarzysta obrazu, zabiera widzów do dużej firmy maklerskiej na Wall Street. Eric Dale (w tej roli Stanley Tucci), jeden z długoletnich pracowników, trafia na ślad pewnych nieprawidłowości, acz nie może kontynuować swoich badań. Tak się składa, że zostaje akurat zwolniony, podobnie jak większość osób z tego samego piętra budynku. Niemniej zdąża przekazać stosowne dane Peterowi Sullivanowi (Zachary Quinto), byłemu już podwładnemu, który zdołał póki co uchować posadę. Młodszy z mężczyzn, skądinąd sumienny człowiek, wnikliwie kontynuuje zaś analizy Erica. A kiedy widzi, iż firmie grozi bankructwo, Peter podaje dalej informację o niebezpieczeństwie, co skutkuje zwołaniem pilnej narady z udziałem kierownictwa.

J.C. Chandora interesuje jednak nie tyle motyw samego kryzysu, co rządzące korpoświatem zasady, a także postawy ludzi zatrudnionych w takich miejscach. Mamy tu bowiem do czynienia z historią głęboko osadzoną w tej – nierzadko brutalnej – rzeczywistości. I to nie tylko dlatego, że gros scen rozgrywa się na terenie siedziby pechowej firmy, prowadząc nas po wybranych częściach biurowca. Swoje robią już pierwsze kadry, całkiem dobrze uświadamiając odbiorców w owej materii. Wśród początkowych sekwencji zobaczymy chociażby hurtowe zwolnienia, których ofiarą pada właśnie Eric. Ta przykra wszak sytuacja doskonale pokazuje, iż nikt nie cacka się z pracownikami. Ba, nieważne nawet, że ktoś posiada długi staż i solidnie wykonywał powierzone mu obowiązki. Wątpliwości co do tego rodzaju kwestii nie pozostawiają też kolejne partie filmu, kręcące się wokół zgromadzenia członków zarządu. Przykładowo, bezwzględny John Tuld (Jeremy Irons), który to zajmuje szczyt firmowej hierarchii, optuje za takimi posunięciami jak znalezienie kozła ofiarnego. A i generalnie najwięcej szans na przetrwanie daje bycie odpowiednio wyrachowanym.

„Chciwość” to film wymagający skupienia, którego siłę napędową stanowi mnóstwo dialogów. Te zostały inteligentnie rozpisane, a do tego praktycznie każda rozmowa ma znaczenie. Jednocześnie nie zapomniano o innych, przeważnie niewerbalnych detalach. Takim szczegółem może być sygnalizujące zmęczenie wycieranie twarzy lub czyjś prywatny dylemat, dotyczący choroby ukochanego pupila. Albo młody analityk, który, ukryty wewnątrz kabiny WC, wylewa łzy z obawy przed utratą roboty. Ten zrozpaczony osobnik zostaje zresztą udanie zestawiony z pozbawionym skrupułów maklerem, który goli się wówczas przy pobliskiej umywalce. Oczywiście nie uświadczymy nadmiernego okazywania emocji – to logiczne, zważywszy na środowisko, gdzie prym wiodą chłodne kalkulacje. Do tej specyficznej atmosfery niewątpliwie przyczynia się również pierwszorzędne aktorstwo. Wystarczy wspomnieć Kevina Spaceya jako przejawiającego ludzkie odruchy Sama Rogersa, czy jego totalne przeciwieństwa – brawurowo zdystansowanego Ironsa w roli naczelnego bossa oraz Simona Bakera, portretującego zimnego Jareda Cohena.

Przytoczone przed chwilą nazwiska uzupełniają m.in. Paul Bettany, Demi Moore, a ponadto jeszcze wcześniej wymienieni Tucci i Quinto. Nie da się zatem zaprzeczyć, iż reżyser zgromadził na planie doborową obsadę. Tak gwiazdorska lista sama w sobie namawia do zaznajomienia się z nakręconym przez J.C. Chandora dramatem. Rzecz jasna „Chciwość” zasługuje na uwagę także pod kątem całokształtu, aczkolwiek wiadomo – nie należy oczekiwać w tym wypadku typowego kina dla relaksu. Stąd najlepiej przystąpić do seansu wtedy, gdy człowiek ma ochotę na tematykę finansów oraz korporacyjnych realiów ogółem. Bo to taka filmowa propozycja, która przypomina o mniej przyjemnych stronach życia. O tym, że w świecie biznesu liczą się głównie pęd za kasą, wysokie stanowiska, brak empatii i sprytne kombinowanie, a uczciwość, no cóż, niekoniecznie.



--------------------------------------------------
Tytuł polski: Chciwość
Tytuł oryginalny: Margin Call
Reżyseria: J.C. Chandor
Scenariusz: J.C. Chandor
Obsada: Kevin Spacey, Paul Bettany, Jeremy Irons, Zachary Quinto, Stanley Tucci, Simon Baker, Demi Moore
Gatunek: dramat, thriller
Produkcja: USA
Rok premiery: 2011
Czas trwania: 103 minuty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.