Labirynty to
konstrukcje o intrygującej naturze, ale i zarazem mające w sobie coś
niebezpiecznego. Bywa też, że ich eksploracja niesie jeszcze większe ryzyko
niżli tylko możliwość zgubienia się wśród siatki podobnych korytarzy. Weźmy
taki przykład z greckiej mitologii – budowlę, którą w starożytnej Krecie
zaprojektował słynny Dedal, zamieszkiwał przecież krwiożerczy Minotaur. Nie
inaczej jest z architektoniczną enigmą, jaka to stanowi scenerię dla powieści
otwierającej cykl spod pióra Jamesa Dashnera. Protagoniści „Więźnia Labiryntu”
na własnej skórze doświadczą zaś tamtejszych zagrożeń.
Do
wykreowanego na potrzeby serii uniwersum zostajemy wrzuceni niemal tak nagle
jak główny bohater – nastoletni Thomas, którego perspektywę obiera
trzecioosobowa narracja utworu. Mianowicie akcja powieści rozpoczyna się
pobudką chłopaka w niekomfortowych warunkach, bo w windzie wewnątrz ciemnego
szybu. Autor natomiast sugestywnie, acz zwięźle opisuje takie odczucia
młodzieńca jak strach czy dezorientacja. Mało tego, nastroju nieboraka na pewno
nie poprawia fakt, iż nie pamięta praktycznie nic poza swoim imieniem. I choć
kierująca się ku górze winda szybko dociera do celu, to nie koniec, lecz
preludium do następnych niespodzianek. Thomas trafia bowiem na teren tzw.
Strefy, gdzie spotyka innych chłopców, również dotkniętych utratą wspomnień. Co
więcej, ta całkiem rozległa przestrzeń okazuje się być otoczona ze wszystkich
stron murami tytułowego labiryntu.
Dość
przytłoczony swoją sytuacją protagonista chętnie uciekłby z dziwnego miejsca, w
jakim się znalazł. Niemniej nie jest też pozbawiony ciekawości świata, dzięki
czemu czytelnicy zostają zgrabnie wprowadzeni do książkowych realiów, odkrywając
je wraz z Thomasem. Wpierw mamy głównie rozeznanie na podstawie samodzielnej
obserwacji, a potem stopniowe wdrażanie za sprawą wybranych Streferów, czyli
towarzyszy niedoli. Przykładowo, dowiemy się więc, że uwięzieni chłopcy
funkcjonują jako dobrze zorganizowana społeczność i ściśle przestrzegają
ustalonych zasad. Członkowie grupy posegregowali się według różnych ról, a łamanie
reguł podlega obowiązkowym karom. Nie da się zaprzeczyć, iż przyjęli surowy
kodeks, lecz ten właśnie sposób uznali za klucz do przetrwania. Co istotne,
amerykański pisarz z powodzeniem spowija fabułę solidną aurą tajemnicy. I to
nawet przy ujawnianiu kolejnych sekretów, gdyż dawkuje informacje tak, że
równocześnie generuje dalsze pytania, dodatkowo wzmagając nasze zainteresowanie
lekturą.
James
Dashner nie ogranicza się wyłącznie do nauki dotychczasowych zwyczajów życia w
Strefie, ale i każe stawiać czoła nowym, co dotyczy wszystkich jej mieszkańców.
Otóż o ile przybycie Thomasa raczej nie zaskakuje reszty chłopców, bo grupę
regularnie powiększają tego typu „dostawy”, tak następna osoba, którą
przywiezie winda, będzie stuprocentową niespodzianką. Po pierwsze – zjawi się w
zbyt krótkim odstępie czasu, a po drugie – to dziewczyna (Teresa). Prawdziwą
nerwówkę wywołają jednak takie komplikacje, które tym bardziej palącą uczynią
kwestię opuszczenia Strefy i wydostania się z labiryntowej pułapki. Ucieczka
bynajmniej nie należy do łatwych, mimo że Streferzy od dawna wysyłają
specjalnych Zwiadowców, by wnikliwie badali enigmatyczne korytarze. Sęk w tym,
iż układ labiryntu ulega częstym modyfikacjom, a na domiar złego kręcą się tam
śmiertelnie niebezpieczne stwory – Buldożercy. Ale bez względu na to, czy
bohaterowie zachowują akurat stosunkowy spokój, czy wręcz odwrotnie, autor
utrzymuje swój prosty, treściwy i jednocześnie obrazowy styl.
Powieść
zwraca na siebie uwagę obecnością specyficznego slangu, jakim posługuje się
nastoletnia społeczność. Swoją drogą, niektóre z takich słówek są wariacjami na
temat niezbyt eleganckich zwrotów. Przyznam, że początkowo musiałam przyzwyczaić
się do wtrąconych gdzieniegdzie wyrazów tego rodzaju. Za to od razu doceniłam sprawnie
w ogólnym rozrachunku zarysowane sylwetki, aczkolwiek – co logiczne – nie zapałamy
sympatią do każdej z poznanych postaci. Taki Gally wzbudzi słuszną irytację
wrednym usposobieniem, zwłaszcza wobec najważniejszego protagonisty. Teresa
jest z kolei personą dość mocno zagadkową, a Thomas nie zawodzi w roli
pierwszoplanowego bohatera, któremu powinno się kibicować. Dodam, iż
szczególnie polubiłam okrąglutkiego Chucka, jasnowłosego Newta i azjatyckiego
Zwiadowcę o imieniu Minho. To chłopcy, których połączy z Thomasem najsilniejsza
nić porozumienia.
Co
prawda docelową grupą odbiorców książki jest młodzież, lecz dorośli czytelnicy
także mogą śmiało sięgnąć po powieść autorstwa Jamesa Dashnera. „Więzień
Labiryntu” to bardzo dobrej jakości literatura rozrywkowa, która spełnia
zarówno wymogi lekkiej lektury, jak i trzymających w napięciu historii. Na
dokładkę, kończy się w interesującym momencie, skłaniając do rychłego chwycenia
za drugi tom serii. Owszem, pozostawia pewne pytania bez odpowiedzi, ale nie ma
w tym nic rozczarowującego, skoro mowa o jednej części cyklu.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Więzień Labiryntu
Tytuł
oryginalny: The Maze Runner
Cykl:
Więzień Labiryntu, tom 1
Autor:
James Dashner
Wydawnictwo:
Papierowy Księżyc
Liczba
stron: 424
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.