Dla jednych niezwykłe
odkrycia to nie tylko droga ku zyskaniu większego prestiżu w naukowej branży,
lecz także okazja, by po prostu dołożyć swoją cegiełkę na rzecz poszerzania ludzkiej
wiedzy. Drudzy mogą widzieć zaś w tym szansę na realizację mniej bądź bardziej szemranych
planów, niekiedy nazbyt gorliwie kierując się zasadą „po trupach do celu”. A skoro
fabuła „Ekspedycji” kręci się wokół zadziwiających rezultatów prac
archeologicznych, nie zabraknie tu zatem reprezentantów powyższych postaw. Oczywiście
nie obędzie się bez dużego zamieszania, o które szczególnie zadbają ci z
najbardziej bojowym podejściem. Słowem, intensywne wrażenia gwarantowane!
Twórczość
Jamesa Rollinsa zaskarbiła sobie moją sympatię dzięki przeczytaniu kilku powieści
z flagowego cyklu autora o nazwie „SIGMA Force”. Wprawdzie „Ekspedycja” nie
wchodzi w skład tej serii, ale też zalicza się do sensacyjno-przygodowych
historii, stanowiących specjalność owego pisarza. Fabułę utworu otwiera
dramatyczny prolog, osadzony w roku 1538, na terenie peruwiańskich And. Pewien zdesperowany
mnich ucieka wtedy przed inkaskimi myśliwymi, acz praktycznie stracił już
nadzieję, że wyjdzie z opałów bez szwanku. Niemniej główna akcja toczy się współcześnie,
więc szybko przeskakujemy do bliższych nam czasów. Profesora Henry’ego Conklina
absorbują zabalsamowane zwłoki, które to znalazł we wcześniej wymienionych
górach i przywiózł do USA, by przeprowadzić badania na uniwersytecie w
Baltimore. Co istotne, równolegle śledzimy wydarzenia w sercu peruwiańskiej
dżungli. Ekipa archeologiczna, której szeregi zasila m.in. bratanek pana
Henryka – Sam Conklin, zajmuje się tam starożytnymi ruinami, ulokowanymi
pomiędzy dwoma górskimi szczytami.
Autor
z powodzeniem serwuje nam opowieść, w której nie ma miejsca na nudę. Dla
bohaterów oznacza to multum komplikacji, włącznie z sytuacjami zagrażającymi
życiu. Co do profesora, starszy archeolog pragnie zdobyć dowody na
potwierdzenie swej teorii, wedle której Inkowie wchłaniali inne plemiona metodą
podbojów. I choć akurat mumia poniekąd każe mu w tej materii przełknąć pigułkę
goryczy, to zarazem okazuje się skrywać niesamowitą wręcz substancję,
przyciągając uwagę różnych ludzi. Na czyimś celowniku wylądują także wykopaliska,
gdzie przebywa młodszy Colkin, swoją drogą współpracujący z wujkiem. W efekcie
Sam i kilkoro jego znajomych zostają uwięzieni wewnątrz podziemnych ruin.
Przyznam, iż stricte południowoamerykańskie partie spodobały mi się nawet
bardziej niż losy Henry’ego. Królują tu bowiem klimaty à la Indiana Jones i
Tomb Raider, które wprost ubóstwiam. Ten duch odkrywczej przygody tropem
dawnych cywilizacji, pułapki podnoszące adrenalinę… Co więcej, wędrówce wśród skarbów
starożytności i jaskiniowych pomieszczeń towarzyszy słusznie klaustrofobiczna
atmosfera. Dzika przyroda ogółem też zresztą posiada taką aurę, zwłaszcza gdy
trudno o swobodną komunikację ze światem zewnętrznym.
James
Rollins nie zapomina przy tym o wyrazistym nakreśleniu postaci, pozwalając je całkiem
dobrze poznać. Mimo że na kartach powieści Sam i Henry nie będą często się widywać,
pisarz nie omieszkuje wtrącić wzmianki, wiarygodnie tłumaczącej siłę więzi, jaka
łączy obu krewnych. Natomiast obecność pani patolog – doktor Joan Engel nie
służy jedynie pomaganiu Colkinowi seniorowi przy badaniach, gdyż zaistniałe
kłopoty przypomną o ich – zdawałoby się – dawno zapomnianych uczuciach. Poszczególne
sylwetki są ponadto na tyle zróżnicowane, iż bez problemu potrafią zapaść w
pamięć. Tak jest dla przykładu z miłym i dzielnym chłopcem o imieniu Denial,
wysportowanym archeologiem Ralphem Isaacsonem czy homoseksualnym fotoreporterem
Normanem Fieldsem. Ciekawie wypada dynamika relacji między tymi dwoma ostatnimi.
Ralph, typ samca alfa, jest z pewnych względów uprzedzony do osób o takiej
orientacji jak Norman, lecz w miarę rozwoju fabuły owa niechęć zostanie
przełamana.
Czy
coś ewentualnie mogłoby zaburzyć przyjemność płynącą z lektury? Jeżeli ktoś nie
lubi, kiedy przygodowe historie zbytnio skręcają ku zdecydowanie fantastycznym
rejonom, na wszelki wypadek ostrzegam, iż w „Ekspedycji” znajdziemy trochę tego
rodzaju pomysłów. Mnie co prawda to nie denerwowało, ale nie zaprzeczę, że autora
momentami ciut za bardzo ponosiła wyobraźnia. Jak jednak niejednokrotnie
zasygnalizowałam, i tak dostajemy wysokiej klasy rozrywkę. Na dokładkę, z
rozmachem godnym efektownych widowisk filmowych.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Ekspedycja
Tytuł
oryginalny: Excavation
Autor:
James Rollins
Wydawnictwo:
Albatros
Liczba
stron: 480
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.