wtorek, 8 października 2019

Cozy (PC) - recenzja


Cozy traktuje poniekąd o tym, jak ryzykowne może być niekiedy odwiedzanie krewnych. I to bynajmniej nie dlatego, że ktoś z rodziny zanudziłby nas wtedy na śmierć powtarzanymi w nieskończoność sucharami. Mowa o znacznie bardziej niesamowitym zagrożeniu, ale tak już czasami bywa, gdy człowiek zapuszcza się na totalne odludzie.

Cozy to krótki i darmowy point and click, który powstał w wyniku połączenia sił dwóch twórców – Grahama Hutchisona oraz Evana Crowsa. Ten niezależny tytuł zaprojektowany został z myślą o konkursie Pixel Horror Jam 2016, a udział w owym wydarzeniu przyniósł grze wysokie, drugie miejsce. Co zaś zrozumiałe, niewielkie rozmiary przygodówki czynią ją bardziej swego rodzaju doświadczeniem niż pełnowymiarową opowieścią. Podkreślić jednak należy, że miniaturowa formuła nie przeszkodziła deweloperom w poczęstowaniu graczy niepokojącym dreszczykiem. Ba, raz nawet srogo się wystraszyłam. Owszem, była to sprawka klasycznej zagrywki typu jump scare, lecz wywarła odpowiedni dla konwencji grozy efekt.


Główny i zarazem grywalny bohater produkcji wybiera się z wizytą do wujka, który mieszka w domku otoczonym lasem, gdzieś daleko od zgiełku wielkiego miasta. Teoretycznie to zatem spokojna lokalizacja, ale wypadałoby przecież sprawdzić, czy samotnemu krewniakowi nic nie dolega lub czy czegoś mu nie potrzeba. Wiedziony troską o wujaszka, protagonista tak zresztą zamierza zrobić, tyle że nie obędzie się niestety bez komplikacji, wykluczających szybkie i bezproblemowe załatwienie sprawy. Nie chcę zdradzać szczegółów, lecz wiedzcie, że nasze wirtualne alter ego będzie miało również kłopot z rychłym opuszczeniem tej okolicy. Co istotne, pozostawiono w tym wszystkim miejsce dla swoistej nutki niedopowiedzenia.

Ukończenie Cozy powinno – przy pierwszym podejściu – potrwać maksymalnie do około 20 minut, w przeciągu których zmierzymy się z tradycyjną, przygodówkową mechaniką. Konieczność klikania wiąże się natomiast z rozwiązywaniem klasycznych zagadek przedmiotowych. Nie uświadczymy przy tym wysokiego stopnia skomplikowania, gdyż do naszego ekwipunku nie trafi dużo fantów. A i dostępna do eksploracji przestrzeń jest mocno ograniczona, bowiem przemieszczamy się po raptem kilku planszach, obejmujących kawałek lasu oraz wujowskie domostwo. Jeśli więc przystanęlibyśmy na chwilę z pytaniem „cóż teraz począć?”, to – pomimo tego – w zasadzie nigdy nie grozi nam frustracja przez nadmierne testowanie możliwych interakcji.


Pod kątem wizualnym, panowie Hutchison i Crothers kłaniają się sympatykom grafiki retro, których nie zrazi fakt, że padający na ekranie śnieg to po prostu duże piksele. Niemniej estetyczna surowość paradoksalnie sprzyja budowaniu słusznie nieprzyjemnej, a ponadto tajemniczej atmosfery, zwłaszcza kiedy dodatkowo uruchomimy własną wyobraźnię. Innymi słowy, czuć, że coś jest tutaj nie tak. Nieźle spisuje się także udźwiękowienie, które tuż po odpaleniu gry próbuje jakby uśpić naszą czujność dość spokojną nutką, a potem na zmianę operuje ciszą, świszczącym wiatrem bądź ewidentnie złowieszczymi tonami. Te skromne środki wystarczyły zatem producentom, by przygotować mały, acz klimatyczny horrorek.



------------------------------------------------

Gra dostępna za darmo w serwisie itch.io:

8 komentarzy:

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.