Czy słowa pisane
mogą przekazywać równie silne emocje co rozmowa w cztery oczy lub chociażby
przez telefon, który pozwala wszak wychwycić rozmaite niuanse w samym tonie
czyjegoś głosu? To w dużej mierze zależy od tego, z jak wyczerpującą treścią
tekstu mamy do czynienia. Dłuższe, pełne pasji listy potrafią zdradzić naprawdę
wiele. Królujące dziś zdawkowe SMS-y już niekoniecznie, ale nie tylko nad tą
kwestią pochyla się brytyjska autorka Jojo Moyes.
Powieść
pt. „Ostatni list od kochanka” to przeplatające się historie dwóch kobiet,
których bliższe poznanie możliwe jest za sprawą rozbicia akcji na dwie główne
linie czasowe – teraźniejszość oraz lata sześćdziesiąte minionego stulecia.
Każda z bohaterek uwikłała się w skomplikowane relacje miłosne. Dziennikarka
Ellie Haworth, która stanowi centralną postać we współczesnych partiach utworu,
romansuje z żonatym facetem. Natomiast pierwsze skrzypce we fragmentach, kiedy
to cofamy się do przeszłości, gra Jennifer Stirling – (nie)perfekcyjna pani
domu, zdradzająca męża z pewnym reporterem. Obie protagonistki często wymieniają
się też wiadomościami z obiektami swych namiętnych uczuć, dzięki czemu
czytelnicy otrzymują dokładny wgląd w różnice, jakie dzielą poszczególne typy
korespondencji.
Co
istotne, ów styl pisania stanie się przedmiotem snutych przez Ellie rozważań. Publicystka
natrafia przypadkowo na prywatne listy z dawnych lat, przeczesując archiwalia,
które mogłaby wykorzystać do nowego artykułu. Wzruszona tajemniczymi
wiadomościami, postanawia podążać ich tropem i przeprowadzić swoiste śledztwo,
by dowiedzieć się, jaki był finał miłości zrodzonej pomiędzy panią Stirling a
Anthonym O’Hare, czyli tym trzecim. To zresztą słowa kochanka Jennifer tak mocno
ujmują pannę Haworth, której historia z przeszłości udzieli pod pewnymi
względami lekcji na temat problemów sercowych oraz życia ogółem. Przesiąknięte
intymnymi emocjami notki od Anthony’ego intensyfikują także refleksje Ellie
dotyczące SMS-ów oraz maili, jakie przysyła żurnalistce John – zajęty
oblubieniec. Niemniej i bez tego bohaterka poświęca wiele czasu na różnorakie
interpretacje króciutkich tekścików od swojego amanta, zarazem zastanawiając
się, czy ten szczerze ją kocha, a co za tym idzie – czy byłby gotów do
porzucenia własnej rodziny.
Podczas
lektury w oczy rzuca się poprzedzanie rozdziałów skrawkami korespondencji osób,
które nie biorą udziału w perypetiach Ellie ani w retrospekcyjnej historii
Jennifer (maile, listy itd.). Z jednej strony, to interesujący zabieg patrząc
przez pryzmat zabawy z formą oraz problematykę wyrażania uczuć za pośrednictwem
samego tekstu. Z drugiej zaś, kompletnie do mnie nie przemówił, acz rozumiem ogólny
cel takiego posunięcia. Cóż, przynajmniej to bardzo krótkie przerywniki, które
nie zajmują nawet całej strony. Można zatem nie zwracać zbytniej uwagi na te
niekiedy irytujące wstawki. Najbardziej liczy się wszak właściwa treść, która
ukazuje losy głównych protagonistek. Sęk w tym, iż tu również mam zastrzeżenia.
Nie zrozumcie mnie źle, bo nie zamierzam zjechać książki od góry do dołu. Na
coś takiego recenzowany tytuł po prostu nie zasługuje, gdyż autorka zawarła w
swoim utworze parę trafnych przemyśleń. O miłości, podejmowaniu trudnych
decyzji, odcinaniu się od psychologicznie toksycznych rzeczy oraz generalnie o
tym, co ważne dla nas i ludzi, których dosięgają konsekwencje naszych poczynań.
Szkoda jednak, że wkradło się za dużo dłużyzn. Dlatego przedstawione wydarzenia
zaangażowały mnie dopiero gdzieś tak w drugiej połowie powieści. Potem na
szczęście było lepiej, a w okolicach zwieńczenia autentycznie się wzruszyłam.
„Ostatni
list od kochanka” to pozycja, po odłożeniu której mam dość mieszane odczucia.
Są skłaniające do refleksji plusy, lecz nie zabrakło także poważnej wady w
postaci nudy, jaka zdominowała sporą część tejże książki. To niemały minus
zważywszy na dotykającą sfery emocji tematykę. Ale pomimo tego, iż nie wszystko
mi się tutaj spodobało, nie nazwałabym owej lektury marnotrawstwem czasu. Nie
zniechęciłam się też do Jojo Moyes tak, by omijać odtąd twórczość pisarki z daleka.
Skoro tym razem było letnio, oby następne spotkanie z prozą angielskiej
literatki bardziej przypadło mi do gustu, zwłaszcza że na czytelniczym
celowniku umieściłam powszechnie chwalone „Zanim się pojawiłeś”.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Ostatni list od kochanka
Tytuł oryginalny: The Last Letter From Your Lover
Autor:
Jojo Moyes
Wydawnictwo:
Świat Książki
Liczba
stron: 496
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.