Niejeden
człowiek narzeka latem na upały, bo istny żar leje się z nieba, a z rozgrzanych
ciał pot spływa niemal strumieniami. Zwłaszcza ostatnimi czasy, kiedy wakacyjna
pora potrafi wręcz zamęczyć tropikalnymi temperaturami. Ale wyobraźmy sobie
jeszcze gorszą sytuację, że – zamiast po prostu czuć się niczym grillowane
danie – moglibyśmy też dosłownie posłużyć za czyjś poczęstunek. I to w
makabrycznych okolicznościach. Tak jak np. w powieści „Infekcja: Genesis”,
której autor – Andrzej Wardziak – każe warszawiakom zmagać się z zombie apokalipsą.
Gorące
lato w Warszawie, na terenie której osadzono fabułę tegoż utworu, zostaje właśnie
ubarwione takim wątpliwie przyjemnym bonusem. Miejską codzienność niespodziewanie
zakłóca bowiem wiadomy horror, a wraz z postępującym koszmarem rośnie chaos,
jaki to pociąga za sobą enigmatyczny wirus, zamieniający ludzi w wygłodniałe zombie.
Tytułowa infekcja szerzy się w szybki i klasyczny sposób. Słowem, jedni są
pożerani przez już przemienionych, a ci, którzy zostali tylko ukąszeni, również
mają przechlapane. Wszak wystarczy pojedyncze ugryzienie, by zarazić się,
umrzeć i następnie powstać jako żywy trup.
Podczas
lektury prześledzimy sceny, jakie rozgrywają się w różnych częściach stolicy i
z udziałem rozmaitych postaci. Co nietrudne do przewidzenia, paru osobom z tego
grona przypadną w owej historii kluczowe role. Do najważniejszych protagonistów
zaliczają się policjant Kuba i jego żona Natalia, pracujący na co dzień w
biurze Jacek, komandos GROM-u Paweł, a także nastolatkowie o imionach Max, Kaja
oraz Tomek. Zarówno główni, jak i dalszoplanowi bohaterowie służą zaś autorowi
do pokazania ludzkich reakcji w obliczu zaistniałej sytuacji. Wpierw oczywiście
dominuje niedowierzanie, lecz nie brak świadomości, że dzieje się coś bardzo
złego. Każdy pragnie ponadto przetrwać, aczkolwiek obecność krwiożerczych
zombiaków wywiera też zarazem zróżnicowany wpływ na zachowanie postaci. Stąd –
przykładowo – ktoś początkowo będzie nieco dłużej odcinać się w swoim mieszkaniu,
kto inny nie straci zimnej krwi lub dla odmiany da upust tłumionym frustracjom.
Co
istotne, powieść odznacza się sprawnym tempem, a kolejne wydarzenia następują
po sobie dynamicznie. Żwawemu rytmowi sprzyja również regularne skakanie
pomiędzy partiami skupionymi na perypetiach poszczególnych bohaterów, przy czym
nadmienić jednocześnie muszę, iż na dalszym etapie fabuły dojdzie do
silniejszego skrzyżowania ich ścieżek. Dodać jeszcze trzeba, że wartka akcja
idzie tu w parze z obrazowym językiem, umożliwiającym przemycenie sugestywnych
wzmianek o wyglądzie czy atakach żywych trupów, dokuczliwym upale itp.
Generalnie książka spod pióra pana Wardziaka dostarczyła mi wrażeń zbliżonych
do telewizyjnych oraz kinowych produkcji o tematyce zombie. I to takich, które
reprezentują solidny poziom, jeśli chodzi o rozrywkę w mniej bądź bardziej
horrorowym sosie. Z tą różnicą, że „Infekcja: Genesis” stawia na polskie
realia, rzucając choćby nazwami stołecznych ulic i dzielnic.
Andrzej
Wardziak nie usiłuje zresztą wmawiać czytelnikom, że przeprowadza rewolucję na
polu ogólnych zasad rządzących apokalipsą zombie. Ba, bohaterowie przypomną
sobie o tego typu filmach, porównując je ze swoim bieżącym położeniem. A tak na
marginesie, słowa i myśli jednej postaci poczynią nawet w pewnym momencie aluzję
do patetycznych wstawek, które występują czasem w amerykańskim kinie. Trzymając
się różnego rodzaju odniesień, nie wypada mi także pominąć popkulturowych
cytatów, jakie to autor gdzieniegdzie wtrąca, z powodzeniem przywołując
konkretne tytuły (m.in. kultową serię gier Duke Nukem). Natomiast finał
powieści raczy odbiorców emocjonującym cliffhangerem, który podsyca chęć
zabrania się za kolejny tom cyklu. Niemniej i bez takiego zawieszenia akcji
miałabym dużą ochotę na drugą część, skoro ani przez chwilę nie musiałam
narzekać na nudę.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Infekcja: Genesis
Autor:
Andrzej Wardziak
Wydawnictwo:
Pascal
Liczba
stron: 464
Ta okładka mnie przerażą.. sama tematyka nie moja dziedzina niemniej cieszę się, że nie narzekałaś na nudę i masz ochotę na kontynuację :)
OdpowiedzUsuńMnie akurat temat zombie interesuje, choć nie zawsze tak było. Książka w moim klimacie, więc też jestem zadowolona, że nie spotkało mnie rozczarowanie. :)
UsuńZombiaki to nie ja :)
UsuńWiadomo - każdy ma swoje ulubione tematy. :)
UsuńZombie lubisz od dawna? :)
UsuńParę lat już na pewno - dzięki serialowi "The Walking Dead" polubiłam ten motyw w filmach, książkach i grach.
UsuńTo ten serial o apokalipsie zombie?
UsuńTak.
UsuńNadal leci? Jaki jest jego fenomen? ;)
UsuńTak, wciąż go emitują. Co do fenomenu, serial jest adaptacją popularnych komiksów, acz ja akurat nie miałam z nimi bezpośredniej styczności. Mnie spodobały się w serialu postacie i relacje między nimi.
Usuńromans człowiek+zombie? xD
UsuńNie, jak ktoś się tu zmieni w zombie, to chce tylko zjadać ludzi. ;) Romanse, owszem, są, ale między żywymi ludźmi.
UsuńA nie ma romansu wśród zombiaków xD
Usuńnie
UsuńTo by było coś ;P
UsuńTu akurat czegoś takiego nie ma i dobrze, bo zupełnie by nie pasowało do tego serialu.
UsuńTeraz to sam tytuł już mnie nieco przeraża!
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Ale książka warta przeczytania, zwłaszcza dla sympatyków historii o zombieapokalipsach.
UsuńPrzyznam, że kiedyś stroniłam od zombie, a tym bardziej apokalipsy zombie. Do czasu. Do czasu aż obejrzałam "Walking Deada" - bezpowrotnie przepadłam i aktualnie sięgam niemal po wszystko, co związane jest z zombie + polecane przez innych, oczywiście. Dlatego na bank przeczytam. Nie wiem kiedy, ale kiedyś na pewno. :)
OdpowiedzUsuńZe mną było podobnie. Tzn. nie unikałam totalnie tematu zombie, ale nie interesowałam się tym jakoś szczególnie. Ot, czasem się zdarzyło coś obejrzeć, lecz rzadko. Wzrost zainteresowania taką tematyką nastąpił u mnie też właśnie dzięki serialowi "The Walking Dead", który nadal oglądam. Nie przestałam go śledzić nawet, jak dokuczał mu spadek formy. W obecnych odcinkach znów jest wg mnie lepiej (jak pojawili się Szeptacze). A książkę Andrzeja Wardziaka polecam. Skoro to Twoje klimaty, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że powieść przypadnie Ci do gustu.
UsuńOd razu przypomina się "Jestem legendą". Aż mi ciarki po plecach przeszły...
OdpowiedzUsuńUwielbiam film "Jestem legendą" z Willem Smithem. Lubię do niego czasem wracać.
UsuńZombiaki nigdy nie wzbudzały mojej ciekawości. Jednakże okładka książki wzbudza moje zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńJa akurat lubię historie o takiej tematyce, więc jak książka wpadła mi w ręce, to nie przepuściłam okazji i przeczytałam. Jak się okazało, w ogóle nie musiałam tego żałować, bo dostałam wciągającą lekturę.
UsuńWooo! Uwielbiam zombie! Tytuł zapisuję. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPolecam.
UsuńApokalipsa zombie, książka moze mi sie spodobać
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że tak, skoro temat Cię zaciekawił.
Usuńcóż... widzę, że u Ciebie aktualnie ;)
OdpowiedzUsuńTak akurat wyszło, a książka warta przeczytania, jeśli interesujesz się historiami z zombiakami w tle.
Usuńjasne, że się interesuję ! dzięki za poddanie tytułu
UsuńSpoko, cieszę się, że trafiłam z tematem. :)
UsuńTeraz my też nie mamy tak wcale łatwo ... też mamy z czym walczyć.
OdpowiedzUsuńNiestety, bieżąca sytuacja nie jest zbyt przyjemna.
UsuńTo musi być bardzo ciekawa książka XD
OdpowiedzUsuńMnie się podobała i polecam. :)
UsuńW Stanach broń jest dostępna w każdym większym markecie u nas... musielibyśmy się przed zombiakami bronić za pomocą mioteł czy krzeseł, a jedyną bronią miotaną, były by kamienie...
OdpowiedzUsuńStrach się bać!
Bodajże kiedy serial "The Walking Dead" przeżywał okres największej popularności, czytałam chyba gdzieś newsa o tym, że jakiś koleś w Stanach chciał udawać zombie i gdy próbował kogoś przestraszyć, to go właśnie bronią palną przegoniono (ba, chyba mało brakowało i mógł zarobić kulkę). Być może próbował przerazić osobę, będącą fanem tematyki do takiego stopnia, że uwierzyła w przebranie.
Usuńto dla mnie idealne:D
OdpowiedzUsuńA zatem tym razem trafiłam z tematyką. :)
UsuńNie przepadam zbytnio za taką tematyką książek, aczkolwiek tej może dam szansę :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWg mnie warto. Również pozdrawiam.
UsuńCzłowiek człowiekowi wilkiem a zombie...
OdpowiedzUsuńLubię popkulturowe nawiązania, ogółem może być fajne. Kurcze w czasie pandemii jeszcze nic o apokalipsie zombie nie przeczytałam, wstyd! Przecież trzeba się przygotować w razie jakby co o.o
No ba, a tu jeszcze takie swojskie pod pewnymi względami klimaty. :)
Usuń