O depresji mówi
się obecnie dużo, ale też temat ten nadal nie zawsze bywa traktowany z należytą
uwagą. A przecież nie dość, że mamy do czynienia z poważną chorobą, to jeszcze
taką, co może przynieść tragiczne konsekwencje i dotyka kilkuset milionów osób.
Na szczęście, nie brak głosów, które starają się uświadamiać ludzi w tej
materii. Jednym z takich swoistych apeli jest właśnie Indygo, dobitnie
pokazując, że nie powinniśmy mylić zaburzeń depresyjnych ze zwykłym
przygnębieniem.
Ten
niezależny tytuł, którego producentem jest polskie Pigmentum Game Studio, a
wydawcą rodzime Fat Dog Games, zabiera nas do warsztatu pewnego malarza i
kurczowo trzyma w tymże miejscu. Wyjaśnienia takiego stanu rzeczy, swoją drogą
bardzo logicznego, nie trzeba szukać daleko. Otóż Tomasz Płonka, bo tak nazywa
się wyżej wspomniany artysta, postanowił totalnie odciąć się od świata
zewnętrznego. Winę ponosi tutaj depresja, która odebrała protagoniście radość z
życia. I to pomimo tego, iż mężczyzna ma kochającą dziewczynę Annę, jego obrazy
spotkały się z powszechnym uznaniem, a także pomogły w uzyskaniu awansu na
zatrudniającej bohatera uczelni.
Cichy,
wewnętrzny wróg…
Z
wirtualną wizytą do pana Płonki wybierzemy się akurat wtedy, gdy izolacja trwa
już od kilku miesięcy. Jednocześnie nie zapomniano o przemyceniu tła, które informuje
o początkach zaistniałej sytuacji. Przestawszy dostrzegać w czymkolwiek sens,
Tomasz uczynił z własnego atelier kryjówkę, acz wstępnie rozważał nawet
poświęcenie tak zyskanego czasu na częstsze chwytanie za pędzel. Zamiast jednak
kreatywnie spożytkować wolne dni, jeszcze bardziej zanurza się w marazmie. Co
prawda jako tako daje radę funkcjonować dzięki trosce partnerki (kobieta zadba
o dostarczenie posiłku, sprzątnie śmieci itp.), lecz wiadomo –odosobnienie nie
jest rozwiązaniem na dłuższą metę. Również dla Ani, która, choć zdrowa, czuje
się coraz bardziej przytłoczona i sama cierpi z powodu choroby swojego
chłopaka.
Intymna
opowieść, jaką wymyślono na potrzeby Indygo, posłużyła do przeprowadzenia
wnikliwego studium depresji nie tylko na przykładzie dotkniętej nią osoby, ale
i ludzi z najbliższego otoczenia. Co najważniejsze, twórcy zdołali nader sugestywnie
ukazać targające malarzem emocje – czy to chodzi o obojętność, frustrację czy
lęk. Bo nasz protagonista boi się, a zamknięcie w czterech ścianach niesie ze
sobą jedynie pozory bezpieczeństwa. Owa fasada nie zapewnia wszak faktycznej
ulgi, lecz co najwyżej apatię, która utwierdza Tomasza w złudnym przekonaniu,
że unikanie normalnych kontaktów stanowi słuszną strategię działania.
Bynajmniej nie jest z tego dumny, a wręcz przeciwnie – potrafi bezlitośnie
siebie skrytykować, przyrównując do głupiego i żałosnego człowieka.
Fabularne wybory
Projekt
Pigmentum Game Studio to specyficzna produkcja, dla której najbardziej
adekwatnymi określeniami wydają się takie pojęcia jak grywalne doświadczenie
bądź eksperyment niżli typowa gra. Przy pierwszym, czyli tym najdłuższym
podejściu zaliczyłam ją raptem po godzinie z kwadransem, aczkolwiek autorzy oferują
w zamian wartościowy przekaz społeczny oraz obecność kilku zakończeń. Finał
zależy natomiast od różnorakich decyzji, będących kluczowym aspektem rozgrywki.
Wybory zostały umiejętne wplecione do przyszykowanych przez deweloperów zadań, które
odznaczają się niskim stopniem skomplikowania. Rola tutejszego gameplayu nie
polega zresztą na skłanianiu odbiorców do intensywnego główkowania nad
zagadkami. Mechanika pełni bowiem funkcję istotnego narzędzia narracyjnego,
które z powodzeniem uwypukla wymowę przedstawianej historii.
Czynności,
jakie wykonujemy zgodnie z zasadą „wskaż i kliknij”, można podporządkować dwóm kategoriom.
Pierwsza ma ścisły związek z pamiętnikiem artysty, którego przemyślenia zawierają
wskazówki odnośnie do konkretnych interakcji. Przykładowo, Tomasz napomyka pewnego
dnia o paczce papierosów, podczas gdy innym razem pisze o zaproponowanej przez
Annę lekturze. Tego rodzaju wzmianki sygnalizują konieczność odnalezienia danych
rekwizytów, lecz za sprawą wyborów możemy dodatkowo się do nich ustosunkować.
Ostatecznie nie musimy więc zaciągać się dymem ani czytać zasugerowanej książki.
System decyzji jest ponadto nieodłącznym elementem drugiej grupy zadań, która
obejmuje listowną korespondencję bohatera z ukochaną i lekarzem psychiatrą – dr
Jakubem Brollem. Takie fragmenty wymagają wybrania jednej spośród dostępnych
odpowiedzi. I chociaż widzimy wszystkie warianty, nierzadko klikalna jest część
przygotowanych wersji, co wynika z bieżącego nastroju malarza.
Bogactwo
minimalizmu
Jak
nadmieniłam wcześniej, akcja Indygo rozgrywa się w jednym pomieszczeniu, nie
licząc łazienkowej klitki. Całość została zaś zilustrowana pod postacią ciemnych,
monochromatycznych szkiców, a ograniczona i ponura kolorystyka znakomicie
odzwierciedla samopoczucie człowieka, dla którego życie straciło barwy. Stąd
oprawa wizualna również robi za fundamentalny nośnik narracji, tym bardziej że
pamiętano o wzmacniających wrażenie nieładu detalach (np. potłuczona butelka na
podłodze czy pomięta pościel na łóżku). Co się tyczy udźwiękowienia, na
muzyczną stronę tytułu złożyło się mało utworów, ale za to pasujących do
charakteru snutej opowieści. Oprócz tego, doceniam solidną, w ogólnym
rozrachunku, pracę lektorów, zwłaszcza że mamy zarówno angielski, jak i polski
voice acting.
Mimo
że losy Tomasza Płonki to ciężka w odbiorze historia, ani trochę nie żałuję jej
poznania. Pigmentum Game Studio podjęło się niebanalnego zadania, zwycięsko
wychodząc z tejże próby. Młody zespół deweloperski zaprojektował udaną społeczno-artystyczną
etiudę, którą przystrojono w szaty interaktywnego doświadczenia. Indygo
niewątpliwie funduje nam przejmującą i wiarygodną wyprawę do umysłu człowieka chorującego
na depresję, uwrażliwiając na związane z tym zaburzenia nastroju oraz niemożność
czerpania przyjemności z takich rzeczy, jakie w normalnych warunkach umiałyby
dać zastrzyk pozytywnej energii. Pod tą skromną, krótką i prostą pod kątem
mechaniki formą skrywa się naprawdę głęboka treść o dużych walorach
dydaktycznych. A takie projekty są jak najbardziej potrzebne.
---------------------------------------------------
Za udostępnienie
egzemplarza do recenzji dziękuję wydawcy – firmie Fat Dog Games.
Hej! Dzięki za zagranie w Indygo. Cieszę się, że podobała Ci się nasza gra :)
OdpowiedzUsuńCześć, również dziękuję - za zrobienie ciekawego i podejmującego ważny temat tytułu. Trzymam kciuki za kolejne projekty. Pozdrawiam. :)
Usuń