piątek, 12 października 2018

"We własnym gronie", Mari Jungstedt - recenzja


Trzeci tom serii o komisarzu Andersie Knutasie bierze to, co dobre ze swoich poprzedników. Ale też zawiera pewne elementy, które w moim odczuciu uchodzą za słabsze aspekty pierwszych dwóch części. W ogólnym rozrachunku dostajemy jednak jak najbardziej przyzwoity kryminał, tradycyjnie dla prozy Mari Jungstedt wzbogacony o wątki obyczajowe.

„We własnym gronie” ponownie zaprasza czytelników na szwedzką wyspę Gotlandię. Tym razem wybierzemy się tam latem, kiedy to dla wielu ludzi nastaje czas realizacji wakacyjnych postanowień. Niemniej licho, a właściwie zbrodniczy umysł, nie śpi. Dwie dziewczynki udają się na plażę i dokonują po drodze makabrycznego odkrycia, dostrzegając brutalnie okaleczone zwłoki kucyka. Co więcej, będą kolejne trupy, włącznie z ofiarami w ludziach. Kto zabija? Policja rozpatruje różne opcje, acz dużo poszlak kręci się wokół prac wykopaliskowych, mających miejsce na zachodnim wybrzeżu bałtyckiej wyspy. W miejscowości Fröjel trwa bowiem akurat międzynarodowe szkolenie archeologiczne, którego uczestnicy poszukują rozmaitych pozostałości z epoki wikingów. Jedną z kursantek jest zaś młoda Holenderka. A raczej była, bo to m.in. tej studentki ciało zostanie na kartach utworu znalezione.

Mari Jungstedt prowadzi nas przez kolejne rozdziały generalnie w dość niespiesznym tempie i z zachowaniem charakterystycznej dla cyklu struktury, czyli podziału powieści na przeważnie krótkie sekwencje. Mimo wszystko początkowy etap historii zyskałby dzięki dosłownie minimalnemu podkręceniu rytmu. Otóż gdy służby prawa zajmują się głównie zabitym koniem, śledztwo poniekąd wygląda niczym swoiste dreptanie w miejscu. Owszem, taki zabieg nadaje dochodzeniu rys autentyczności, lecz jednocześnie dodatkowo spowalnia akcję, zwłaszcza że równoległe wątki nie oferują wtedy zbyt emocjonujących wydarzeń. Trochę mi to przypominało sytuację z debiutanckiej odsłony gotlandzkiej sagi, kiedy autorka nadto skupiała się na pierwszym morderstwie i zbędnie powtarzała parę informacji. Po nie tak długim na szczęście czasie fabuła rusza do przodu, stopniowo podrzucając policji nowe problemy, a tym samym tropy do sprawdzenia.

Jako że szwedzka pisarka lubi doprawiać kryminalne intrygi obyczajowymi akcentami, Anders Knutas interesuje ją nie tylko od czysto zawodowej strony, lecz także od prywatnej. Domowe sprawy bohatera są zresztą związane z pracą, bo natłok obowiązków mocno komplikuje urlopowe plany komisarza u boku rodziny. I to pomimo faktu, że mężczyzna potrzebuje wypoczynku. O ile jednak pan Knutas utrwala wraz z następnymi tomami swój wizerunek poczciwego everymana – przeciętnego i zarazem miłego człowieka, tak wciąż nie potrafię przekonać się do perypetii dziennikarza Johana Berga oraz nauczycielki Emmy Winarve. Niby facet intensywnie angażuje się we własne reporterskie śledztwo, a ponadto ma teraz do pomocy niepokorną i ambitną fotografkę Pię Lilję. Ale co z tego, skoro miłosne relacje między panem Bergiem a panią Winarve uparcie jawią się jako taki kwiatek do kożucha? Szczególnie rozczarowuje kreacja wiecznie niezdecydowanej Emmy. Rozumiem pewne jej rozterki, lecz – serio – czasami aż miałam ochotę krzyknąć: „Kobieto, ogarnij się!”.

Osadzając akcję na Gotlandii, pani Jungstedt pozwala sobie wtrącić do fabuły szczyptę ciekawostek dotyczących tej wyspy. Najbardziej spodobało mi się natomiast wtrącenie subtelnego, staroskandynawskiego pierwiastka, jakie niesie tu obecność środowiska archeologicznego, wespół z wątkiem dawnych wierzeń. I choć nie zaszkodziłby silniejszy nacisk na tego typu rzeczy, to, co podrzuca autorka, w zupełności wystarcza. Wszak mamy do czynienia ze współczesnym kryminałem. Wprawdzie ciut słabszym od drugiej części, ale i równocześnie nieco lepszym od pierwszej, której też przecież daleko było do porażki.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: We własnym gronie
Tytuł oryginalny: Den inre kretsen
Autor: Mari Jungstedt
Wydawnictwo: Bellona, Edipresse Polska (kolekcja „Mistrzynie Kryminału Obyczajowego”)
Liczba stron: 336

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.