Wśród gier nie
brakuje produkcji, w których scenariusz odgrywa nie mniej istotną rolę niż
mechanizmy rozgrywki. Po drugiej stronie barykady są natomiast tytuły, gdzie
liczy się przede wszystkim gameplay, a fabuła stanowi co najwyżej symboliczny
dodatek, o ile w ogóle o niej pamiętano. Tego typu projekty nie stoją jednak na
straconej pozycji, ponieważ odbiorcy wolą czasami skupić się wyłącznie na
gimnastyce palców bądź umysłu, bez jednoczesnego śledzenia warstwy narracyjnej.
W zaspokajanie takich właśnie potrzeb celuje Chuck’s Challenge 3D, co zresztą
robi z całkiem dobrym skutkiem.
Powyższy
tytuł to duchowy spadkobierca gry Chip’s Challenge, którą pierwotnie wydano w
1989 roku na konsolach przenośnych Atari Lynx. Produkcja ta doczekała się potem
edycji na inne platformy, włącznie z poczciwymi blaszakami. W planach
odpowiedzialnego za grę Chucka Summerville była również kontynuacja, ale
finalnie nie ujrzała ona światła dziennego przez brak porozumienia pomiędzy
twórcą a posiadaczami praw do marki. Autor projektu bynajmniej nie zapomniał o
swoim „dziecku” i założył wraz z przyjaciółmi niezależne studio Niffler Ltd.,
pod szyldem którego opublikowano Chuck’s Challenge, nieprzypadkowo jeszcze bez
3D w nazwie. Owa edycja zawitała w 2012 roku na urządzenia mobilne z systemem
iOS, zaś dwa lata później projekt przywdział w pełni trójwymiarowe szaty i w
takiej oto formie zaprezentował się użytkownikom komputerów PC, Mac, Linuxów, a
także Androidów.
Jak
zasygnalizowałam we wstępie, nie mamy tutaj do czynienia z pozycją o
rozbudowanym i wielowątkowym scenariuszu. Symbolicznie naszkicowana fabuła
posłużyła po prostu za pretekst usprawiedliwiający postawienie odbiorców przed
szeregiem wyzwań. Co ciekawe, główny projektant – Chuck Summerville osobiście
pojawia się w wykreowanym na potrzeby produkcji uniwersum, lecz gracze wcielą
się w inną postać, a konkretnie we fioletowego kosmitę o imieniu Woop. W jaki
sposób dochodzi do skrzyżowania dróg obu bohaterów? Otóż pewnego dnia, kiedy
Chuck wyleguje się na plaży ze szklanką orzeźwiającego napoju w dłoni, zdolny
do manipulacji czasem i przestrzenią stworek zabiera mężczyznę do swojego
świata. Na szczęście, Woopowi daleko do obcych, którzy porywają ludzi w celu przeprowadzenia
nieprzyjemnych eksperymentów. To bardzo sympatyczny osobnik i tak zapalony
miłośnik logiczno-zręcznościowych zmagań, że najwyraźniej nie wystarczają mu
tradycyjne posiedzenia przy grach. Dlatego też zwraca się do pana Summerville z
prośbą o zaprojektowanie poziomów, do których mógłby dosłownie wskoczyć zamiast
śledzić swoje postępy na monitorze.
Zadanie
graczy polega zatem na przeprawieniu Woopa przez serię przygotowanych dla niego
plansz, które ukończymy poprzez dotarcie do przypominającego portal punktu
wyjścia. Zabawa nie ogranicza się rzecz jasna do beztroskiego przebiegnięcia
trasy – po drodze czekają nas zróżnicowane atrakcje, np. przesuwanie klocków,
zbieranie kluczy, lawirowanie po oblodzonym podłożu, unikanie bomb czy
stworzeń, z którymi zetknięcie nie kończy się zbyt dobrze dla fioletowego
kosmity. O ile początkowe levele pełnią głównie rolę wprowadzenia, które
stopniowo oswaja odbiorców z tajnikami rozgrywki, o tyle kolejne udowadniają,
że produkcja nie na darmo została nazwana Wyzwaniem Chucka. Sukces osiągniemy
dzięki logicznemu myśleniu bądź odpowiedniemu refleksowi, przy czym w trakcie
pokonywania poszczególnych poziomów nierzadko trzeba wykazać się obiema
umiejętnościami jednocześnie. Przykładowo będziemy musieli odblokować dostęp do
portalu w drugim końcu planszy, a następnie zmyślnie i szybko do niego dotrzeć,
unikając uwolnionych w międzyczasie istot. Cóż, nie ma lekko…
W
związku z powyższym, zabawa bywa frustrująca, zwłaszcza jeśli któryś raz z
kolei nie zdążymy w porę zatrzymać naszego podopiecznego lub skierować go we
właściwą stronę. W tym miejscu z pomocą przychodzi czasoprzestrzenny talent
bohatera w postaci przycisku cofającego feralny w skutkach krok. Jako że wolno
nam korzystać z owej funkcji do woli, można „przewinąć” rozgrywkę nawet do
samego początku danego poziomu. Niestety, za cofanie czasu otrzymujemy tzw.
sekundy karne, a co za tym idzie – nie powinniśmy nadużywać tej opcji jeżeli
chcemy uzyskać wysoki wynik końcowy. Im szybciej zaprowadzimy Woopa do punktu
wyjścia, tym lepszy medal zdobędziemy w ramach nagrody za zaliczenie planszy.
Ponadto Chuck’s Challenge 3D prowadzi ranking, który obejmuje graczy z całego
świata. Po wygraniu poziomu, na ekranie ujrzymy więc nie tylko wiwatującego
protagonistę, osiągnięty czas i przyznany order, lecz również lokatę, jaką
zajęliśmy w globalnej klasyfikacji.
Przygody
Woopa starczą na naprawdę wiele godzin, oferując aż 150 plansz, rozdzielonych
pomiędzy 6 krain. Oprócz tego, produkcja wyciąga przyjazną dłoń w stronę osób,
którym byłoby jeszcze mało. Mianowicie Chuck’s Challenge 3D w pewnym sensie
kładzie także nacisk na aspekty społecznościowe i nie chodzi mi teraz o
wspomniany wcześniej ranking, mimo że motywuje on do ponownego ogrywania wybranych
fragmentów w celu podbicia poprzednich wyników. Tym, co najbardziej wydłuża
żywotność gry, jest przystępny w obsłudze edytor pozwalający na tworzenie
własnych poziomów. Warto zarazem podkreślić, iż samodzielnie zaprojektowane
levele możemy udostępnić w sieci, poddając je ocenie społeczności. Oczywiście
nic też nie stoi na przeszkodzie, aby pobrać i przetestować twórczość innych
graczy.
Wizualna
warstwa Chuck’s Challenge 3D nie wywołuje przysłowiowego opadu szczęki z zachwytu,
choć w sumie nie ma na co narzekać. Niezależna pozycja stawia na uproszczoną
grafikę, ale pamiętano o cieniowanych elementach, dzięki czemu perypetie
fioletowego kosmity nie prezentują się nazbyt spartańsko. Co najważniejsze, gra
jest całkiem przyjemna dla oka nawet na niższych ustawieniach, a dość
intensywne kolory nie męczą wzroku. Mnie osobiście oprawa wizualna skojarzyła
się z tytułami dla młodszych odbiorców, tym bardziej że Woop wygląda wprost
uroczo. Mniej atrakcyjnie wypada za to dźwiękowa strona projektu, mimo że nie
woła o pomstę do nieba. Ot, taka nieszkodliwa muzyczka, która jednym uchem
wpada i błyskawicznie wylatuje drugim. Co się tyczy dialogów, występują one w
ilościach śladowych, przemycając odrobinę humoru oraz pojedyncze wskazówki odnośnie
interakcji ze światem gry. Ich treść została przedstawiona wyłącznie w formie
napisów, ponieważ swoisty dubbing sprowadza się do serii nieartykułowanych
odgłosów, jakie wydają z siebie bohaterowie.
Chuck’s
Challenge 3D nie jest wybitną pozycją, która wstrząśnie branżą wirtualnej
rozrywki. Produkcja ma przede wszystkim za zadanie zapewnić sympatyczną, a
zarazem wymagającą zabawę, która powinna przypaść do gustu miłośnikom zadań
opartych na logicznym kombinowaniu oraz sprawnym operowaniu klawiaturą bądź
padem. Jeżeli nie straszne Wam takie zmagania, śmiało możecie dać szansę
tytułowym wyzwaniom, jakie rzuca Woopowi Chuck Summerville. Najlepiej jednak
przechodzić grę w niezbyt dużych dawkach (np. w ramach krótkiej przerwy od
pracy), gdyż w przeciwnym wypadku może nam zacząć doskwierać pewna
powtarzalność rozgrywki.
---------------------------------------------------
Powyższa
recenzja jest jednym z moich starszych tekstów. Pierwotnie opublikowałam ją w listopadzie
2014 roku na łamach portalu Save!Project, lecz zdecydowałam się
zamieścić ów artykuł również na swoim blogu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.