Opis z okładki
książki, którą to Richard Paul Evans zaznaczył swoją obecność w literackich
kręgach, zawiera pytanie do czytelnika o tytułowy najcenniejszy dar. I choć
zapewne każdy szybko wpadnie na właściwy trop odnośnie do tejże kwestii, taka
przewidywalność nie razi. Wprawdzie akcja utworu rozgrywa się w okresie
świątecznym, ale wiadomo – są znacznie ważniejsze rzeczy niż możliwie
najdroższe prezenty pod choinką.
Głównym
bohaterem i jednocześnie narratorem jest tutaj mężczyzna o imieniu Richard, który
mieszka wraz z żoną Keri oraz kilkuletnią córką Jenną w Salt Lake City. To
zresztą jego rodzinne strony, dokąd powrócił po latach, by rozkręcić z połowicą
własną firmę. Familia wiedzie całkiem szczęśliwą egzystencję, acz protagonistom
doskwiera fakt, iż tkwią w małym lokum. Pojawia się jednak szansa na odmianę,
mimo że przez rozwijanie biznesu nie mogą szastać kasą. Pewna starsza pani
poszukuje bowiem kogoś do pomocy, w ramach zatrudnienia udostępniając wschodnie
skrzydło swojej posiadłości. Małżeństwo skwapliwie zaś korzysta z tej oferty i
przenosi się pod dach MaryAnne (dla znajomych Mary), bo tak nazywa się owa
kobieta. Tam też, w okolicznościach à la Dickensowska „Opowieść wigilijna”, Richard
odkrywa stare, tajemnicze listy, które ukryto wewnątrz leżącej na strychu
skrzynki.
„Najcenniejszy
dar” to nie tylko historia o sekretach z przeszłości Mary, lecz również – a
właściwie przede wszystkim – o tym, co w życiu ważne. Dodać trzeba, iż mamy do
czynienia z nieskomplikowaną i skromnych rozmiarów opowieścią. Nowelką liczącą
trochę ponad 100 stron niewielkiego formatu. Niemniej czasami tyle wystarczy,
by spróbować przemówić do ludzkich serc i uświadomić co do priorytetów. Sądzę,
że autor zdołał osiągnąć ów cel. Na przykładzie Richarda widzimy, jak natłok
pracy potrafi niekiedy doprowadzić do zaniedbania obowiązków rodzinnych. Chociaż
jego uczucia względem najbliższych nie ulegają osłabieniu, zabiegany przez
robotę mężczyzna nie poświęca dostatecznej uwagi córeczce. Perypetie bohaterów
pokazują więc, że – owszem – nie można lekceważyć spraw finansowych, ale pogoń
za zarobkiem nie powinna oddalać od tych, których kochamy.
Jak
już podkreśliłam na samym wstępie, amerykański pisarz osadził fabułę w
okolicach świąt. Co istotne, bożonarodzeniowa otoczka uwypukla krzewione na
kartach utworu wartości, włącznie z sygnalizowaną wyżej pochwałą domowego ogniska.
W eksponowaniu świątecznego klimatu częściowo pomaga natomiast pierwszoosobowa
narracja, która, dzięki gawędziarskiej tonacji, przywodzi poniekąd na myśl
nastrojowe gadaniny przy kominku. Taki zabieg pozwala bohaterowi wtrącić
mimochodem krótką wzmiankę o swoim dzieciństwie czy różnorakie refleksje, w tym
dla przykładu osobiste poglądy dotyczące aniołów. Są jeszcze dygresje w stylu
historii skrzynek na przestrzeni dziejów, aczkolwiek książka spokojnie mogłaby
się bez nich obejść, zwłaszcza wobec małych gabarytów recenzowanego tomiku.
Richard
Paul Evans początkowo wydał „Najcenniejszy dar” samodzielnie i w bardzo
ograniczonym nakładzie. Bynajmniej nie przeszkodziło to tytułowi, by poszerzał
swój zasięg, awansując z rangi lokalnego do krajowego bestsellera. Popularność wśród
amerykańskiej społeczności zaprocentowała też zainteresowaniem zagranicznych
wydawców, w efekcie czego ta skromna książeczka podbiła światowy rynek. A i
kolejne pozycje autora zdobyły mnóstwo sympatyków. Czy debiut zasłużył na taki sukces?
Cóż, na pewno nie jest to wybitna proza, lecz zwyczajnie prosta i zarazem ładna
historia z przesłaniem, jak najbardziej mając przy tym rację bytu.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Najcenniejszy dar
Tytuł oryginalny: The Christmas Box
Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Znak literanova
Liczba stron: 128
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.