Jako że mamy
Dzień Dziecka, postanowiłam dziś polecić kilka gier, które to świetnie nadają
się na spędzenie 1 czerwca. Owszem, na granie zawsze znajdzie się dobra pora i
nie inaczej jest z niżej wyszczególnionymi, skądinąd udanymi produkcjami.
Jednakże są to takie tytuły, które, przykładowo, można śmiało włączyć własnym
pociechom lub które pozwolą pielęgnować tzw. swoje wewnętrzne dziecko. Wiem, bo
miałam niegdyś przyjemność przetestować je i zrecenzować.
Tiny Tales:
Serce Lasu
Tiny Tales: Serce Lasu (Tiny Tales: Heart of the Forest)
to gra z casualowego gatunku HOPA, czyli Hidden Object Puzzle Adventure. Jak
niejednokrotnie wspominałam już na moim blogu, produkcje tego typu serwują
odbiorcom połączenie uproszczonej przygodówki i scen opartych na wypatrywaniu
ukrytych obiektów. Doceniam je choćby za swoisty uniwersalizm, przez który rozumiem
fakt, iż są odpowiednie nie tylko dla okazjonalnie grających osób, ale też dla doświadczonych
graczy, szukających po prostu czegoś do odprężenia się w ramach przerwy od
bardziej wymagających tytułów. Co więcej, sporo takich propozycji oferuje
przyjazną dla dzieci fabułę. A tak właśnie jest w przypadku Tiny Tales, za
którego opracowaniem stoi serbskie studio Brave Giant i które trafiło pod
wydawnicze skrzydła polskiej firmy Artifex Mundi. Serce Lasu zaprasza nas
bowiem do fantastycznego królestwa Brie, zamieszkałego przez zwierzęta oraz
miniaturowych ludzi. Magicznej scenerii, która posłużyła twórcom do
opowiedzenia lekkiej, przyjemnej, a do tego bajkowej historii.
My Brother
Rabbit
My Brother
Rabbit
to kolejna pozycja sygnowana przez Artifex Mundi, aczkolwiek rodzima ekipa
odpowiada tym razem zarówno za zaprojektowanie, jak i wydanie tego niewątpliwie
wzruszającego tytułu. Co istotne, nie uświadczymy tutaj snucia opowieści za
pomocą słów, gdyż rolę narracyjnego nośnika przypisano głównie przepięknej
grafice, wspieranej dodatkowo przez nastrojową muzykę Arkadiusza Reikowskiego. A
o czym z grubsza traktuje My Brother Rabbit? O tym, jak dziecięca wyobraźnia
próbuje radzić sobie z problemami realnego świata. Takowy temat poruszono zaś
na przykładzie chorej dziewczynki i jej brata, który to pragnie ulżyć siostrzyczce
poprzez wspólne wymyślanie niezwykłych perypetii pociesznego królika oraz uroczej
kwiatuszki. Pod kątem rozgrywki, otrzymujemy natomiast przystępną dla każdego
zabawę, którą można sklasyfikować jako swego rodzaju formę pośrednią pomiędzy
typową HOPKĄ a pełnokrwistą przygodówką. Polecam gorąco, bo produkcja ta
potrafi chwycić za serce. I to mocno!
The Night of the
Rabbit
Znów
gra z królikiem w nazwie, lecz teraz mowa o dziele autorstwa niemieckiego Daedalic
Entertainment. Podkreślić przy tym trzeba, że mamy do czynienia ze
stuprocentową, klasyczną przygodówką, obsługiwaną w myśl zasady „wskaż i
kliknij”. Co szczególnie ważne, The
Night of the Rabbit jest przepełnioną baśniowym klimatem historią o pewnym
sympatycznym chłopcu – Jeremiaszu „Jerzyku” Orzechu, dla którego końcówka
wakacji przeradza się w iście magiczną podróż. A to za sprawą Markiza de Hoto –
tajemniczego, białego królika, proponującego młodzianowi wyprawę do
fantastycznego Mysiboru, wespół z nauką czarodziejskiego fachu. I mimo że losy
Jerzyka potrafią wywołać ciepły uśmiech na twarzy, zarazem potrafią skłonić do
refleksji. Wyczuwalny jest też powiew stylu rodem z twórczości Hayao
Miyazakiego, która zresztą stanowiła tu jedno ze źródeł inspiracji. Całość
powinna spodobać się wielu osobom bez względu na ich wiek, acz przy
trudniejszych zagadkach najmłodsi mogą potrzebować wsparcia ze strony starszych
graczy.
Anna’s Quest
Podobnie
jak The Night of The Rabbit, Anna’s
Quest jest tradycyjną grą przygodową z producencko-wydawniczego portfolio
Daedalic Entertainment. Gwoli ścisłości, projekt ten ujrzał światło dzienne w
swoim ostatecznym kształcie dzięki współpracy, jaką to Dane Krams, deweloper
stojący za narodzinami perypetii tytułowej Ani, nawiązał z wyżej wymienionym
studiem. Co takiego urzekło mnie w owym point and clicku? Ano choćby czerpiąca
z braci Grimm oraz Hansa Christiana Andersena fabuła, która podejmuje wątek
gotowości do poświęceń i pokonywania różnych przeszkód dla dobra najbliższych.
Oprócz tego, ogromną sympatią obdarzyłam główną bohaterkę – małoletnią Anię o
wielkim, a także dzielnym sercu. Nie zawiodła mnie też mechanika, która co
prawda nie wprowadza innowacji do gatunku przygodówek, lecz czyni ze swojej
klasyczności niezaprzeczalną zaletę. Innymi słowy, jeżeli kochacie baśnie, a
ponadto przemyślaną zabawę w point and clickowym rytmie, koniecznie dajcie
szansę grze Anna’s Quest, o ile dotąd tego nie zrobiliście.
Mushroom Cats
Gra
Mushroom Cats, której opracowaniem
zajął się Anatoliy Loginovskikh, to darmowa drobnostka na zaledwie 3-4 minuty.
Tytuł ten przejdziemy zatem w ekspresowym tempie, ale tkwiący w jego prostocie
urok pozwala wybaczyć maksymalnie króciutką sesję (nie mówiąc oczywiście o
możliwości bezpłatnego pobrania owego słodkiego „maleństwa”). Tytułowe
„grzybowe koty” są osobliwą społecznością mruczków, które wiodą spokojną
egzystencję w wielkim muchomorze. Pojawia się jednak problem, ponieważ niebawem
nastąpi zima, a – niestety – kocia brać zgubiła chroniące przed mrozem
czapeczki. Dlatego musimy pospieszyć w sukurs tym nietuzinkowym zwierzakom i
wypatrzyć na planszy zawieruszone nakrycia głowy. A nawet kilkuletni brzdąc poradzi
sobie z owym wyzwaniem bez jakiegokolwiek kłopotu, czerpiąc jednocześnie frajdę
z takiej prościutkiej rozrywki. W ramach ciekawostki dodam, że gra doczekała
się kontynuacji – dla odmiany już odpłatnej, lecz taniutkiej.
Viki Spotter:
Camping
Vikki
Spotter to cykl casualowych gier spod szyldu firmy For Kids, w którym kluczem
do sukcesu jest wskazywanie różnic między pozornie identycznymi ilustracjami. Marka
skierowana przede wszystkim do dziecięcej grupy odbiorców, ale dorośli również
mogą przecież umilić sobie wolny czas przy takiej zabawie. Sama póki co grałam
wyłącznie w jedną część – Viki Spotter:
Camping, która – w odróżnieniu od pozostałych odsłon – została udostępniona
na Steamie za darmo. Obrazki, jakie weszły w skład tej ok. 35-minutowej
produkcji, kręcą się wokół tematu wakacji oraz relaksu z dala od
wielkomiejskiej wrzawy. Od strony kolorystycznej, dostajemy wyraziste i pogodne
barwy niczym w urokliwych kreskówkach dla szkrabów. W takim też tonie utrzymana
jest rozgrywka – zero stresu, a w zamian miły odpoczynek, który połączony
został z treningiem na spostrzegawczość.
Rzecz jasna,
zdaję sobie sprawę, że znajdzie się znacznie więcej gier, które to przyjazne są
dla małoletnich fanów wirtualnej rozrywki. Być może więc macie jeszcze jakieś
inne propozycje? Albo w co sami zechcecie zagrać 1 czerwca? Dajcie znać w
komentarzach.
ja w Dzień Dziecka popykam sobie w Candy Crash:D
OdpowiedzUsuńW ten konkretny tytuł akurat nie grałam, ale sięgałam po inne gry oparte na podobnych zasadach i podobały mi się. :)
UsuńTo mam dla ciebie wyzwanie. Potrzebuję czegos dla 2latki. Przyda sie jakas aplikacja jak ruszymy na urlop.
OdpowiedzUsuń2 lata to zazwyczaj jeszcze troszkę za wcześnie na gry, bo najniższe oznaczenie PEGI w grach to 3+. Niemniej swego czasu wychodziła taka komputerowa seria Mały Adibu dla dzieci w wieku 2-5 lat (programy edukacyjne z różnymi minigierkami, poziom trudności można było podobno wybrać odpowiedni do wieku z podanego przedziału). Co ciekawe, na tych pozycjach było też oznaczenie pegi 3+. Tyle że obecnie można je chyba dostać wyłącznie na Allegro. Grając z tak małym dzieckiem, można włączyć coś takiego, by posiedzieć razem z nim - może np. te darmowe Viki Spotter: Camping i Mushrooms Cats, bo w 1 grze tylko szukamy różnic, a w drugiej czapeczek. Na Steamie są zaś m.in. do kupienia gry z Kubusiem Uszatkiem (Teddy Floppy Bear) - nie wszystkie są jednak po polsku. Ewentualnie można poszukać coś w programach edukacyjnych online, ale nie zgłębiałam się zbytnio w ten temat. Może też coś z łatwych puzzli czy znajdowania różnic. Są również podobno jakieś konsolki z grami do nauki liczenia lub liter, ale sama nie miałam z nimi bezpośredniego kontaktu (nie wiem więc nawet, ile takie coś może kosztować). Jak coś mi jeszcze wpadnie do głowy to dopiszę.
UsuńDwie pierwsze mają urocze grafiki ale ja jednak wolę planszówki :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, najlepiej zagrać w to, co lubimy najbardziej. :)
UsuńMoje Dzieci na ps3 grały a auta :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam. :)
UsuńPamiętam, jak uwielbiałam bawić się w "znajdź różnicę". Od kiedy mój brat jednak mnie nabrał i powiedział, że mam znaleźć 11 różnić, choć było ich naprawdę 10, a ja szukałam chyba tydzień... Cóż, powiedzmy, że już więcej nie sięgnęłam.:P
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że po takim dowcipie wolałaś odpocząć od takiej zabawy.
UsuńCo prawda w dniu dziecka nie grałam, za to bawiłam się z dzieciakami (niestety nie swoimi a rodzeństwem, które już też mi za szybko dorasta :P) ale patrząc na te gry też ożywa we mnie wewnętrzne dziecko. Każda inna, każda ma swój klimacik :D Pierwsza już samą grafiką relaksuje :) W sumie pograłabym w coś lekkiego totalnie odprężającego :)
OdpowiedzUsuńTiny Tales jest właśnie takie typowe dla relaksu i jednocześnie do pielęgnacji wewnętrznego dziecka lub do podsunięcia dziecku do zabawy. Łatwa rozgrywka, urocza grafika, no i fabuła w bajkowym klimacie. Przedstawiona tu historia szczególnie kłania się dzieciom, ale dorośli też mogą się bardzo dobrze przy tej produkcji bawić. W każdym razie, sama byłam bardzo zadowolona. :)
Usuń