poniedziałek, 1 czerwca 2020

W co zagrać w Dzień Dziecka?


Jako że mamy Dzień Dziecka, postanowiłam dziś polecić kilka gier, które to świetnie nadają się na spędzenie 1 czerwca. Owszem, na granie zawsze znajdzie się dobra pora i nie inaczej jest z niżej wyszczególnionymi, skądinąd udanymi produkcjami. Jednakże są to takie tytuły, które, przykładowo, można śmiało włączyć własnym pociechom lub które pozwolą pielęgnować tzw. swoje wewnętrzne dziecko. Wiem, bo miałam niegdyś przyjemność przetestować je i zrecenzować.


Tiny Tales: Serce Lasu
Tiny Tales: Serce Lasu (Tiny Tales: Heart of the Forest) to gra z casualowego gatunku HOPA, czyli Hidden Object Puzzle Adventure. Jak niejednokrotnie wspominałam już na moim blogu, produkcje tego typu serwują odbiorcom połączenie uproszczonej przygodówki i scen opartych na wypatrywaniu ukrytych obiektów. Doceniam je choćby za swoisty uniwersalizm, przez który rozumiem fakt, iż są odpowiednie nie tylko dla okazjonalnie grających osób, ale też dla doświadczonych graczy, szukających po prostu czegoś do odprężenia się w ramach przerwy od bardziej wymagających tytułów. Co więcej, sporo takich propozycji oferuje przyjazną dla dzieci fabułę. A tak właśnie jest w przypadku Tiny Tales, za którego opracowaniem stoi serbskie studio Brave Giant i które trafiło pod wydawnicze skrzydła polskiej firmy Artifex Mundi. Serce Lasu zaprasza nas bowiem do fantastycznego królestwa Brie, zamieszkałego przez zwierzęta oraz miniaturowych ludzi. Magicznej scenerii, która posłużyła twórcom do opowiedzenia lekkiej, przyjemnej, a do tego bajkowej historii.


My Brother Rabbit
My Brother Rabbit to kolejna pozycja sygnowana przez Artifex Mundi, aczkolwiek rodzima ekipa odpowiada tym razem zarówno za zaprojektowanie, jak i wydanie tego niewątpliwie wzruszającego tytułu. Co istotne, nie uświadczymy tutaj snucia opowieści za pomocą słów, gdyż rolę narracyjnego nośnika przypisano głównie przepięknej grafice, wspieranej dodatkowo przez nastrojową muzykę Arkadiusza Reikowskiego. A o czym z grubsza traktuje My Brother Rabbit? O tym, jak dziecięca wyobraźnia próbuje radzić sobie z problemami realnego świata. Takowy temat poruszono zaś na przykładzie chorej dziewczynki i jej brata, który to pragnie ulżyć siostrzyczce poprzez wspólne wymyślanie niezwykłych perypetii pociesznego królika oraz uroczej kwiatuszki. Pod kątem rozgrywki, otrzymujemy natomiast przystępną dla każdego zabawę, którą można sklasyfikować jako swego rodzaju formę pośrednią pomiędzy typową HOPKĄ a pełnokrwistą przygodówką. Polecam gorąco, bo produkcja ta potrafi chwycić za serce. I to mocno!

The Night of the Rabbit
Znów gra z królikiem w nazwie, lecz teraz mowa o dziele autorstwa niemieckiego Daedalic Entertainment. Podkreślić przy tym trzeba, że mamy do czynienia ze stuprocentową, klasyczną przygodówką, obsługiwaną w myśl zasady „wskaż i kliknij”. Co szczególnie ważne, The Night of the Rabbit jest przepełnioną baśniowym klimatem historią o pewnym sympatycznym chłopcu – Jeremiaszu „Jerzyku” Orzechu, dla którego końcówka wakacji przeradza się w iście magiczną podróż. A to za sprawą Markiza de Hoto – tajemniczego, białego królika, proponującego młodzianowi wyprawę do fantastycznego Mysiboru, wespół z nauką czarodziejskiego fachu. I mimo że losy Jerzyka potrafią wywołać ciepły uśmiech na twarzy, zarazem potrafią skłonić do refleksji. Wyczuwalny jest też powiew stylu rodem z twórczości Hayao Miyazakiego, która zresztą stanowiła tu jedno ze źródeł inspiracji. Całość powinna spodobać się wielu osobom bez względu na ich wiek, acz przy trudniejszych zagadkach najmłodsi mogą potrzebować wsparcia ze strony starszych graczy.

Anna’s Quest
Podobnie jak The Night of The Rabbit, Anna’s Quest jest tradycyjną grą przygodową z producencko-wydawniczego portfolio Daedalic Entertainment. Gwoli ścisłości, projekt ten ujrzał światło dzienne w swoim ostatecznym kształcie dzięki współpracy, jaką to Dane Krams, deweloper stojący za narodzinami perypetii tytułowej Ani, nawiązał z wyżej wymienionym studiem. Co takiego urzekło mnie w owym point and clicku? Ano choćby czerpiąca z braci Grimm oraz Hansa Christiana Andersena fabuła, która podejmuje wątek gotowości do poświęceń i pokonywania różnych przeszkód dla dobra najbliższych. Oprócz tego, ogromną sympatią obdarzyłam główną bohaterkę – małoletnią Anię o wielkim, a także dzielnym sercu. Nie zawiodła mnie też mechanika, która co prawda nie wprowadza innowacji do gatunku przygodówek, lecz czyni ze swojej klasyczności niezaprzeczalną zaletę. Innymi słowy, jeżeli kochacie baśnie, a ponadto przemyślaną zabawę w point and clickowym rytmie, koniecznie dajcie szansę grze Anna’s Quest, o ile dotąd tego nie zrobiliście.


Mushroom Cats
Gra Mushroom Cats, której opracowaniem zajął się Anatoliy Loginovskikh, to darmowa drobnostka na zaledwie 3-4 minuty. Tytuł ten przejdziemy zatem w ekspresowym tempie, ale tkwiący w jego prostocie urok pozwala wybaczyć maksymalnie króciutką sesję (nie mówiąc oczywiście o możliwości bezpłatnego pobrania owego słodkiego „maleństwa”). Tytułowe „grzybowe koty” są osobliwą społecznością mruczków, które wiodą spokojną egzystencję w wielkim muchomorze. Pojawia się jednak problem, ponieważ niebawem nastąpi zima, a – niestety – kocia brać zgubiła chroniące przed mrozem czapeczki. Dlatego musimy pospieszyć w sukurs tym nietuzinkowym zwierzakom i wypatrzyć na planszy zawieruszone nakrycia głowy. A nawet kilkuletni brzdąc poradzi sobie z owym wyzwaniem bez jakiegokolwiek kłopotu, czerpiąc jednocześnie frajdę z takiej prościutkiej rozrywki. W ramach ciekawostki dodam, że gra doczekała się kontynuacji – dla odmiany już odpłatnej, lecz taniutkiej.

Viki Spotter: Camping
Vikki Spotter to cykl casualowych gier spod szyldu firmy For Kids, w którym kluczem do sukcesu jest wskazywanie różnic między pozornie identycznymi ilustracjami. Marka skierowana przede wszystkim do dziecięcej grupy odbiorców, ale dorośli również mogą przecież umilić sobie wolny czas przy takiej zabawie. Sama póki co grałam wyłącznie w jedną część – Viki Spotter: Camping, która – w odróżnieniu od pozostałych odsłon – została udostępniona na Steamie za darmo. Obrazki, jakie weszły w skład tej ok. 35-minutowej produkcji, kręcą się wokół tematu wakacji oraz relaksu z dala od wielkomiejskiej wrzawy. Od strony kolorystycznej, dostajemy wyraziste i pogodne barwy niczym w urokliwych kreskówkach dla szkrabów. W takim też tonie utrzymana jest rozgrywka – zero stresu, a w zamian miły odpoczynek, który połączony został z treningiem na spostrzegawczość.

Rzecz jasna, zdaję sobie sprawę, że znajdzie się znacznie więcej gier, które to przyjazne są dla małoletnich fanów wirtualnej rozrywki. Być może więc macie jeszcze jakieś inne propozycje? Albo w co sami zechcecie zagrać 1 czerwca? Dajcie znać w komentarzach.

12 komentarzy:

  1. ja w Dzień Dziecka popykam sobie w Candy Crash:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ten konkretny tytuł akurat nie grałam, ale sięgałam po inne gry oparte na podobnych zasadach i podobały mi się. :)

      Usuń
  2. To mam dla ciebie wyzwanie. Potrzebuję czegos dla 2latki. Przyda sie jakas aplikacja jak ruszymy na urlop.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 lata to zazwyczaj jeszcze troszkę za wcześnie na gry, bo najniższe oznaczenie PEGI w grach to 3+. Niemniej swego czasu wychodziła taka komputerowa seria Mały Adibu dla dzieci w wieku 2-5 lat (programy edukacyjne z różnymi minigierkami, poziom trudności można było podobno wybrać odpowiedni do wieku z podanego przedziału). Co ciekawe, na tych pozycjach było też oznaczenie pegi 3+. Tyle że obecnie można je chyba dostać wyłącznie na Allegro. Grając z tak małym dzieckiem, można włączyć coś takiego, by posiedzieć razem z nim - może np. te darmowe Viki Spotter: Camping i Mushrooms Cats, bo w 1 grze tylko szukamy różnic, a w drugiej czapeczek. Na Steamie są zaś m.in. do kupienia gry z Kubusiem Uszatkiem (Teddy Floppy Bear) - nie wszystkie są jednak po polsku. Ewentualnie można poszukać coś w programach edukacyjnych online, ale nie zgłębiałam się zbytnio w ten temat. Może też coś z łatwych puzzli czy znajdowania różnic. Są również podobno jakieś konsolki z grami do nauki liczenia lub liter, ale sama nie miałam z nimi bezpośredniego kontaktu (nie wiem więc nawet, ile takie coś może kosztować). Jak coś mi jeszcze wpadnie do głowy to dopiszę.

      Usuń
  3. Dwie pierwsze mają urocze grafiki ale ja jednak wolę planszówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, najlepiej zagrać w to, co lubimy najbardziej. :)

      Usuń
  4. Moje Dzieci na ps3 grały a auta :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam, jak uwielbiałam bawić się w "znajdź różnicę". Od kiedy mój brat jednak mnie nabrał i powiedział, że mam znaleźć 11 różnić, choć było ich naprawdę 10, a ja szukałam chyba tydzień... Cóż, powiedzmy, że już więcej nie sięgnęłam.:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, że po takim dowcipie wolałaś odpocząć od takiej zabawy.

      Usuń
  6. Co prawda w dniu dziecka nie grałam, za to bawiłam się z dzieciakami (niestety nie swoimi a rodzeństwem, które już też mi za szybko dorasta :P) ale patrząc na te gry też ożywa we mnie wewnętrzne dziecko. Każda inna, każda ma swój klimacik :D Pierwsza już samą grafiką relaksuje :) W sumie pograłabym w coś lekkiego totalnie odprężającego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tiny Tales jest właśnie takie typowe dla relaksu i jednocześnie do pielęgnacji wewnętrznego dziecka lub do podsunięcia dziecku do zabawy. Łatwa rozgrywka, urocza grafika, no i fabuła w bajkowym klimacie. Przedstawiona tu historia szczególnie kłania się dzieciom, ale dorośli też mogą się bardzo dobrze przy tej produkcji bawić. W każdym razie, sama byłam bardzo zadowolona. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.