wtorek, 14 lutego 2023

Romantyczne książki nie tylko na walentynki (2023)

 


Dziś walentynki – święto zakochanych, które, pod względem literackim, niewątpliwie kojarzy się z książkami o miłości. Dlatego pozwoliłam sobie opublikować wpis z kilkoma propozycjami lektur, które przypadły mi do gustu i w których kluczową rolę odgrywają właśnie wątki romantyczne. Być może znajdziecie wśród poniższych tytułów coś dla siebie, jeśli lubicie takiego rodzaju lektury. Bez względu na to, czy celebrujecie 14 lutego, czy też traktujecie ten dzień jak każdy inny.

 

 

„Zanim się pojawiłeś”, Jojo Moyes

„Zanim się pojawiłeś” to niekwestionowany hit spod pióra Jojo Moyes, który w pełni zasłużył na swoją olbrzymią popularność. To nie tylko piękna opowieść o miłości, lecz również o życiu ogółem. Na przykładzie relacji pomiędzy serdeczną i żyjącą z dnia na dzień Lou Clark a przykutym do wózka Willem Traynorem prześledzimy rozwój znajomości, która, pomimo trudnych początków, może każdej ze stron dać coś cennego. Brytyjska autorka bardzo zręcznie żongluje przy tym refleksyjnymi, smutnymi i humorystycznymi akcentami, dzięki czemu z kart owej książki bije naturalność sprawiająca, że ciężko oderwać się od lektury. Przyznam, iż ostatnio ponownie sięgnęłam po tę publikację, choć w kolejce do przeczytania czeka mnóstwo zupełnie nowych dla mnie utworów. I wiecie co? Znów wsiąknęłam w ową historię. A nie dość, że już wcześniej poznałam ją w formie powieści, to w dodatku, dwa lub trzy razy widziałam świetną filmową adaptację ze scenariuszem napisanym przez samą Jojo Moyes i z Emilią Clarke oraz Samem Claflinem w głównych rolach.

 

Więcej w blogowej recenzji książki „Zanim się pojawiłeś”.

 



 

„Wybór”, Nicholas Sparks

Nicholas Sparks to pisarz słusznie uchodzący za speca od obyczajowo-romantycznych historii. Do tego mowa o autorze, którego twórczość niejednokrotnie była przenoszona na kinowe ekrany. Przeczytałam już parę jego książek, a spośród tych, jakiej dotąd przerobiłam, mam takie dwie ulubione. Jedną z nich jest właśnie „Wybór”, którego główni bohaterowie to lekarka Gabby Holland i weterynarz Travis Parker. Oboje sympatyczni, lecz różni pod kątem osobowości oraz sposobu na życie. Jedno wykazuje bardziej stateczne podejście, podczas gdy drugie ceni sobie rozrywki, wespół z luźnymi relacjami. A jednak coś ich do siebie przyciąga, pokazując, że przeciwieństwa mogą się wzajemnie uzupełniać. Podobnym tropem podąża zresztą konstrukcja książki, bo nie licząc krótkiego prologu, powieść podzielono na dwie części. Pierwsza wzbudza skojarzenia z formułą komedii romantycznej, zaś druga uderza dla odmiany w typowo melodramatyczne tony, paradoksalnie nie gryząc się z wcześniejszą partią historii. Wręcz przeciwnie, amerykański literat zdołał zaserwować nam spójną historię.

 

Więcej w blogowej recenzji „Wyboru”.

 



 

„Anioł stróż”, Nicholas Sparks

„Anioł stróż” jest moją drugą ulubioną książką Nicholasa Sparksa, jeśli chodzi o te, które przeczytałam. Fabuła powieści kręci się wokół pewnej młodej wdowy, dwóch mężczyzn rywalizujących o jej względy, a także psa, który trafia pod dach kobiety w ramach swoistego prezentu od świętej pamięci małżonka. Co ciekawe, w książce tej, podobnie jak w „Wyborze”, również mamy pewien klimatyczny przeskok na dalszym etapie historii. Bo o ile wpierw dominuje konwencja lekkiej obyczajówki, tak potem autor płynnie zmienia klimat na atmosferę bliską thrillerom, z powodzeniem uwypuklając motywy osaczenia i manipulacji. Ale jak to tradycyjnie u pana Sparksa bywa, nie obędzie się bez wzruszeń, których apogeum nastąpi w mocno chwytającym za serce finale. Mówiąc krótko, naprawdę warto przeczytać.

 

Więcej w recenzji „Anioła stróża” na blogu.

 



 

„Confess”, Colleen Hoover

O Colleen Hoover, popularnej amerykańskiej autorce, całkiem niedawno było dość głośno w kontekście filmowym, a to przez zapowiedź powstania filmu na bazie jednej z jej powieści „It Ends With Us”. Tego konkretnego tytułu jeszcze nie czytałam, lecz miałam za to okazję poznać inną historię spod jej pióra – „Confess”. Owa książka przybliża czytelnikom losy dwójki młodych ludzi, których egzystencja została naznaczona ciężkimi doświadczeniami. Oboje wciąż też nie mają lekko. On to wrażliwy artysta Owen Gentry – malarz, który prowadzi własną galerię i chce tam zatrudnić kogoś do pomocy. Ona to fryzjerka Auburn Reed, która chciałaby gdzieś dodatkowo dorobić. Nietrudno więc zgadnąć, że taka sytuacja w obecnym życiu postaci poskutkuje niebawem ich współpracą. Protagoniści wpadną również sobie w oko, lecz nie zabraknie zarazem różnych przeszkód, kładących się cieniem na relacjach tej pary. To książka o odsłanianych stopniowo sekretach, a także o emocjach, przy czym poświęcenie dużej uwagi tym ostatnim bynajmniej nie czyni książki nużącą. Owa lektura potrafi bowiem zarówno wzruszyć, jak i zaintrygować.

 

Blogowa recenzja „Confess” dostępna pod tym adresem.

 



 

„Jego banan”, Penelope Bloom

„Jego banan” to propozycja dla zwolenników pikantnych komedii romantycznych, a zatem takich lekkich opowieści, przy poznawaniu których nie tylko można się uśmiechnąć, lecz również być świadkiem ognistego niemal przyciągania dwóch pierwszoplanowych postaci. Dodam, że fabułę zbudowano jednocześnie wokół popularnego wątku mających się ku sobie przeciwieństw. A są tu nimi: dziennikarka Natasha Flores, która, pod przykrywką stażystki i w celu rozwinięcia reporterskiej kariery, szuka w pewnej firmie dowodów na tamtejsze machlojki, oraz Bruce Chamberson, dyrektor generalny tejże korporacji. Oboje piękni i młodzi, z tym że ona to chodzący chaos, podczas gdy on to król samodyscypliny. Na początku więcej mamy wzajemnego działania sobie na nerwy, ale już wtedy odzywają się w różnych scenach flirciarskie nuty, by wraz z rozwojem wydarzeń, przejść do autentycznego zaangażowania obojga protagonistów. Tak na marginesie, książka wchodzi w skład cyklu „Objects of Attraction”, acz z innymi pozycjami z tej serii nie miałam, póki co, styczności.

 

Blogowa recenzja „Jego banana” ulokowana została pod tym odnośnikiem.

 



 

Cykl „Zamek Calhounów”, Nora Roberts

W takim zestawieniu po prostu nie mogło zabraknąć Nory Roberts – królowej romansu, która – na dokładkę – nie poprzestaje na stricte miłosnych opowieściach, mając też na koncie romantyczne historie z elementami innych gatunków (np. kryminału czy nawet fantastyki). Do dzisiejszego wpisu wrzuciłabym w sumie więcej jej książek, ale ograniczyłam się do 5-tomowego cyklu „Zamek Calhounów” (wydanego także pod nazwą „Siostry Calhoun”). Pierwsze cztery odsłony koncentrują się na siostrach z tytułowego rodu – kolejno na Catherine, Amandzie, Lilah i Suzannie, których oczywiście nie ominą porywy serca. Ponadto części te łączy kwestia szmaragdowego naszyjnika, poszukiwanego przez bohaterki ze względów sentymentalnych, a przez pewne podejrzane typki – z powodu chęci położenia łapsk na skarbie. Natomiast piąty tom („Pomyślne wiatry”) dorzuca wprawdzie drobne uzupełnienie do zamkniętego w czwartej odsłonie tematu szmaragdów, lecz prym wiedzie tutaj pewna kobieta z otoczenia wyżej wspomnianych sióstr – Megan O’Riley. Owszem, owa pani też stanie oko w oko z miłością, a cała seria bywa przewidywalna. Niemniej autorka jak zwykle ma tak lekkie pióro, że czyta się to wszystko bardzo przyjemnie.

 

Na blogu zamieściłam swego czasu recenzje powieści Catherine”, „Amnada”, „Lilah”,„Suzanna i Pomyślne wiatry”, w których napisałam szerzej o moich wrażeniach.


 



 

--------------------------------------

Źródło ilustracji na początku wpisu: pixabay.com

18 komentarzy:

  1. Witam serdecznie ♡
    Niestety, nie miałam okazji przeczytać żadnego z podanych tytułów... mam sporo do nadrobienia :) Dziękuję za czytelniczą inspirację!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam „Zanim się pojawiłeś”, film też oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że byłaś zadowolona z lektury i seansu :)

      Usuń
  3. Żadnej z tych książek nie czytałam, ale wszystkie obiły mi się o uszy i muszę przyznać, że są kuszące :). W romansach często dużo jest banału, ale można też trafić na perełki, które mocno wciągają i łapią za serca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie warto rozejrzeć się za tymi powieściami. Ja na pewno nie zamierzam kończyć czytelniczej przygody z powyższymi autorami i chętnie sięgnę po inne ich utwory :)

      Usuń
    2. Jak będę w bibliotece, to poszukam :).

      Usuń
  4. Oglądałam film "Zanim się pojawiłeś" Piękna historia ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawe propozycje, niektóre widziałam w formie filmu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne chodzi o "Zanim się pojawiłeś" i "Wybór". "Wyboru" jeszcze nie widziałam, ale słyszałam, że ponoć sporo pozmieniano w filmowej adaptacji. :)

      Usuń
  6. Bardzo lubię Jojo i Roberts. Fantastyczne autorki. Czasem lubię coś wziąć taką lżejszą książkę do poczytania, bo ostatnio jadę same historyczne. Nora pisze też pod męskim pseudonimem inne książki i też są świetne. Muszę sobie przypomnieć jaki był ten pseudonim.

    Pozdrawiam serdecznie

    Kasia Dudziak z bloga Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kojarzę, że ma też książki podpisane jako J.D. Robb bodajże. Może to o nie chodzi. :)

      Usuń
  7. Żadnego z tych tytułów nie znam. Zaciekawił mnie "Anioł stróż" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książek nie znam ale kryminały to moja bajka.
    Pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu. ^^

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.